ďťż

załamka





kol - 07-04-2004 09:39
:cry: :cry: Jak już pisałam w sobotę kierownik koparki zbużył mi chyba niechcący jedną scianę. Teraz ekipa odbudowuje ją, daję dodatkowe wzmocnienia. Jedyną pociechą jest to, że strop nie pękł a jedynie trochę osiadł. Ale ponoć już jest w porządku. Jest podciągnięty do góry. Ale mam inny problem. Nie mogę sobie z tym poradzić. To miał być dom moich marzeń. A tu oczywiście pod górkę. Przez ten sobotni wypadek wszystko straciło dla mnie urok. To już nie jest ten sam dom o którym marzyłam. Niby wszystko będzie w porządku ale coś we mnie jest nie tak. Już mnie tak nie cieszy budowa, mam coraz większą niechęć do tego miejsca. Jak ja tam będę mieszkać nie wyobrażam sobie tego. Czy też przez takie coś przechodziliście? Czy to dopiero początek drogi przez mękę? Proszę o odpowiedz. :cry: :cry: :cry: :cry: :cry:





Józia S. - 07-04-2004 10:18
Współczuję szczerze.
Zabiłabym i obciążyła kosztami (kolejność odwrotna). O zapłacie temu, jak powiedziałeś "kierownikowi koparki" mowy by nie było.

Jeszcze raz się przekonuję, że wykonawcom (przynajmniej niektórym) trzeba patrzeć na łapy i doglądać bez przerwy.

Ja miałam więcej szczęścia, bo mój mąż miał prawie miesiąc zaległego urlopu i dopilnował wszystkiego, a komin postawił prawie osobiście pod nadzorem przedstawiciela firmy, z której został kupiony.



mieczotronix - 07-04-2004 10:21
nie patrz w tamtą stronę i tyle
ja też nie mogę patrzeć na swój dach i nie dla tego, że źle wygląda, tylko dlatego że przypomina mi o całych nerwach z nim związanych. ale im dalej od tych wydarzeń, tym lepiej. Ludzki umysł ma niesłychaną zdolność do usuwania z pamięci nieprzyjemnych wspomnień.
Cały czas będą cię dręczyły różne takie kwiatki, ale to może przez 10 dni w roku, pozostałe 355 będzie samych przyjemnych



jabandushi - 07-04-2004 11:01
cześć :D
podczas bodowy przyswoiłam sobie pewną złotą myśl "co nas nie zabije- to nas wzmocni" a rzeczy, na które nie mamy wpływu należy spuścić po brzytwie. Inaczej zamiast spędzać czas na swoim tarasie będziesz go spędzać na jakiejś terapii.
Mialaś umowę? -jeśli tak to wołaj rzeczoznawcę i obciąż faceta; jeśli nie to proponuję chwilową terapię zastępczą - zrób panu zdjęcie , powiększ i kup zestaw lotek ; zapewniam, że to działa cuda :evil: :evil:
pozdrowionka jabandushi





siewonka - 07-04-2004 13:25
Zabiłabym gościa
ale za jakiś czas będziecie się z tego śmiać i chociaż nie życzę wam tego z czasem jak to na budowie pojawią się nowe kłopoty i te zaczną blednąć.
A jak pojawią się tynki pierwszy raz poleci woda z kranu zapalisz światło po raz pierwszy to radość z budowy znowu bedzie wielka.
Trzymaj się trzeba myśleć pozytywnie.



Jagna - 07-04-2004 14:55
Skup się na kolejnym etapie. Myśl o kolorach elewacji, dachówce, czy tam o czym chcesz. O tym już nie myśl. Zepsuło się i zostało naprawione, czas na kolejne marzenia :D



Karolf - 07-04-2004 15:53
za kolka lat siedząc na tarasie i sącząc zimne piwko będziesz z rozrzewnienim wspominać budowę i czas na nią poświęcony. Twoja przygoda na pewno stanie się nieodłączną częścią opowieści o dolach i niedolach inwestora. Człowiek ma taką cechę, że chętniej pamięta o tych dobrych rzeczach. Te złe natomiast zaczyna wspominać również pozytywnie
A czego się nauczyłeśto Twoje.
więcej optymizmu. Przecież budowa to wspaniała przygoda i często najważniejsza w życiu

pozdrowienia

Karol



kol - 07-04-2004 19:38
dziękli, tego mi było trzeba. oczywiscie nie mam zamiaru za to płacić ,...,ale zobaczymy jak się sprawa potoczy. nie byłam dzisiaj na działce ale mam nadzieję, że ściana częsciowo już stoi. do MIECZOTRONIX - trudno na to nie patrzeć , to runęła ściana od frontu, dobrze chociaż że od piwnicy. jak ją zakopią to będę ją żadziej oglądać. pozdrowienia



Pikuś - 07-04-2004 22:22
Każdy z nas miał, ma albo będzie miał zdarzenia na wspomnienie których adrenalina podskakuje o 200%a mimo to robimy swoje i do przodu! To jest życie. Ja swój domek chętnie bym rozebrał i poskładał na nowo, bo go posadowiłem dobre 0,5 m za wysoko. Szlag mnie trafia jak sobie o tym pomyślę, ale to nie powód do rezygnacji ze swoich marzeń!. Pogody ducha i Smacznego Jajka życzy Pikuś :D



inwestor - 08-04-2004 12:12
Kol
Spokojnie nic takiego się nie stało skoro konstrukcja jest OK to tak jakby nie było sprawy. Za jakiś czas to zdarzenie będziesz wspominać jak przygodę i będziesz smiać się z tego z koleżankami przy kawusi i likierku. :wink:
Na budowie nie można ogądać się za siebie i płakać nad rozlanym mlekiem. Nie ogladaj się za siebie pirś do przodu nos do góry i" wpierjot za rodinu" jak czołg co miażdży wszystko na swej drodze.
Pozdrawiam



Moira - 09-04-2004 10:30
Budowa to jedna wielka próba twojego samozaparcia.
U mnie ciągle odkrywamy co raz to nową niespodziankę humorzabijankę i za każdym razem wydaje mi się, że już nie chcę tego domu i mam dosyć.
Ale gdzieś w podświadomości tkwi myśl, żeby się nie dać, nie mogą nas zdusić jakieś ćwoki co to do szkół mieli daleko. Poprawiamy zaciskając zęby i otwierając szerzej mieszki. Potem cieszymy się jak dzieci, że kolejna kłoda przeskoczona.
A jak wstawisz okna to pokosz dom niezależnie od tego ile nerwów i kasy cię kosztował.
Jeśli brak ci tego samozaparcia to faktycznie odpuść sobie.



Szadam - 09-04-2004 13:16
Głowa do góry. Domki jednorodzinne mają to do siebie, że konstrukcyjnie są przewymiarowane.

Z drugiej strony jak w jednym miejscu na stropie zobaczyłem ryskę, to spać nie mogłem :D do czsu gdy kierownik pogłaskał mnie po głowie i powiedział "nic to dziecię moje" :D
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • ewagotuje.htw.pl