autem w Dolomity
dunbar - 15-10-2005 13:55
Zbliża się zima - moja ulubiona pora roku. Czas by ruszyć tematykę narciarską.
W styczniu wybieram się pierwszy raz w życiu w Dolomity ( Arabba ) i będę BARDZO wdzięczny za uwagi i spostrzeżenia doświadczonych bywalców w zakresie :
1. Jak się tam jeździ na nartach? Mam zamiar kupić karnet na całe Dolomity i zapuszczać się w inne doliny.
2. Jakie mogą wyniknąć niespodzianki podczas dojazdu samochodem na trasie Głuchołazy - Brno - Wiedeń - Salzburg - Brenner
3. W jakim języku mówi się z tubylcami - włoskim czy niemieckim
4. Czy przełęcze Sella, Gardena itd są w zimie przejezdne gdy nie pada śnieg.
5. Czy parkingi przy wyciągach są płatne i ile?
6. I wszystko inne
Mam już łańcuchy, kamizelkę odblaskową, wiem że za granicą trzeba stosować się do ograniczeń prędkości :oops: , dużym łukiem ominę Drasenhofen. Coś jeszcze? Napiszcie co się Wam wydarzyło.
Mohag - 15-10-2005 15:21
Co do sportow zimowych to Ci nie pomoge :wink: Ja jezdze bardziej turystycznie, sauna, baseny, lezak i koc na tarasie.
Przejazdy bez problemowe, vinietka w Czechach, vinietka w Austrii, Brenner placi sie osobno, tak jak autostrady we Wloszech. Jezeli bedziesz jechal w weekend to mozesz sie liczyc z kolejka na przejazd przez Brenner, ale ze w styczniu nie ma chyba zadnych ferii to moze Ci sie udac bez stania.
Przelecze sa przejezdne jak nie pada snieg, a nawet jak pada troche to staraja sie otwierac jak tylko uporaja sie z oczyszczniem. No chyba ze jest zagrozenie lawinowe, to sa calkiem zamkniete.
Urzedowymi jezykami sa tak wloski jak niemiecki, nawet najmniejsze dzieciaki mowia w obu jezykach, ale preferowanym jezykiem jest niemiecki i jak mieszkancy rozmawiaja ze soba to tylko w tym jezyku.
Lancuchy koniecznie, a co do kamizelek odblaskowych to wydaje mi sie ze potrzeba ich wiecej tz na kazdego pasazera jedna. Sprawdz to dobrze, bo przepis ten wszedl nie tak dawno.
A co sie przydarzylo, nic...... jest pieknie, przyjemnie i uroczo 8)
aha nie zapomnij o kremie przeciwslonecznym z duzym faktorem :wink:
Piotrek P. - 21-11-2005 11:26
Super !!! Gratuluję wyboru i życzę miłej jazdy. Ja przymierzam się do rejonu val Gardena, a parę lat temu byłem w val di fassa. Na nartach jeździ się z góry - czyli klasycznie. Rejon jest super i trzeba trochę kondycji żeby z tego korzystać. Karnet na cały rejon, to znacznie ułatwia sprawę robienia różnych wycieczek np. na lodowiec, objazd całej góry w jedną i drugą stronę, oraz zwiedzania rejonów nie połączonych wyciągami. Niespodzianek po trasie możesz mieć całe mnóstwo, bądź żadnej. Wszystko zależy od warunków na drodze i sprawności samochodu – zgadzam się z tym co pisał „Mohag”. Przejazd autostradami jest ok. i nie wiem dlaczego masz omijać Drasenhofen ? Ja przeważnie tamtędy przejeżdżam i nic mi się nie stało. Oczywiście trzeba trzymać się prędkości. Na przełęczy Brenner nie stałem, ale może miałem szczęście. Parkingi we przy wyciągach są przeważnie płatne, lecz może jest dobre połączenie skibusem - czasie mojego pobyty przez tydzień nie odpalałem samochodu, a potem tylko dlatego że miejsca narciarskie były dalej. Podczas mojej tam obecności, na karnet powyżej 7 potrzebne było zdjęcie do karnetu i wtedy robili za darmo. Natomiast różnie to bywa. Co do języka, to najlepiej owić w tamtejszym dialekcie, ale niemiecki i włoski swobodnie wystarczy. Na stokach policja zwraca uwagę na jazdę TYLKO po wyznaczonych trasach i są spore kary za wykroczenia. Osoby do 16 roku jeżdżą w kaskach. O samych Dolomitach i warunkach dużo by pisać.
Życzę miłej i bezpiecznej jazdy
dunbar - 15-10-2006 19:32
Chociaż późne, podziękowania za rady.
No to może podzielę się wspomnieniami i sam odpowiem na moje pytania.
1. Jeździ się tam obłędnie. Wprawdzie trochę mi przeszkadzał typ śniegu, na stromych odcinkach po paru godzinach przypominający beton, ale przed wyjazdem naostrzyłem narty i dało się zsuwać. Sella Rondę zrobiliśmy w około 4 godziny nie bardzo się spiesząc. Byliśmy jeszcze na Marmoladzie, wszędzie na nartach.
2.Niespodzianek podczas jazdy samochodem nie było. Jedyny korek to w sobotę rano na rozjeździe Monachium - Salzburg - Innsbruck w Niemczech, ale czołgając się jakoś przejechaliśmy, korek skończył się w Kufstein.
3. Zdecydowanie po niemiecku.
4. W czasie naszego pobytu opadów śniegu nie było, nawet po zjeździe z autostrady włoskiej i przejeździe przez dolne rejony Val Gardena bardzo mnie niepokoiły duże łachy bez śniegu na górach. W rejonach wyższych, czyli Arabba 1500 mnpm, śnieg już leżał. Asfalt na przełęczach był czarny.
5. Z parkingów innych niż przy hotelu nie skorzystałem, poprzez wyciągi można dojechać i wrócić do takiej ilości tras, że naprawdę nie trzeba nigdzie jechać autem.
6. Karnet drogi, ale przygotowanie tras warte tych pieniędzy. Gdy o 16.30 stawały wyciągi, już wjeżdżały ratraki, strzelały armatki, nie wiem czy pracowali cała noc, ale rano trasy były równe jak stół z ryflowanego drewna.
7. Co do Drasenhofen to z kilku źródeł słyszałem że tam nie lubią Polaków. Coś w tym musi być, bo chociaż jechałem przez Kleinhaugsdorf, sam sposób odprawy przez Austriaka nie był miły. Jakiś młody szczyl na mój widok z kpiącym uśmiechem zabełkotał coś w ichnim dialekcie. Znam troszkę niemiecki i gdy ktoś mówi normalnie, potrafię przynajmniej sie domyślić o czym mówi, ten jednak chyba specjalnie plótł żebym nie zrozumiał a on miał radochę że Polaczek niekumaty. Ten naród naprawdę powinien być zdenazyfikowany - w jadalni pensjonatu na widocznym miejscu potrafi stać zdjęcie dziadka w mundurze Wehrmachtu.
8. To absolutnie prawda że w Dolomitach jest najwięcej słonecznych dni na śniegu. W czasie naszego pobytu dwa dni były pochmurne, a w pozostałe - słońce na 100%
9. Niech żyje muldowa szkoła nauki jazdy na nartach w Zieleńcu czy innym ski resorcie PRL z lat 80 - tych. Po przeżyciu pierwszego dnia na nartach z nienaruszonymi kościami, człowiek da sobie radę w każdych warunkach. W niektórych miejscach w Dolomitach były wąskie gardła - stromo i ciasno. Żebyście widzieli panikę w oczach tamtych ludzi!! Zsuwali się pługiem albo boczkiem. Natomiast moje umiejętności spokojnie starczały na eleganckie przejechanie.
10. Jak pisze że trasa jest trudna, oznakowana jako czarna, to wcale nie znaczy że trudno nią zjechać. W zasadzie często jeździliśmy na czarnych, bo tam można było poczuć trochę adrenaliny przy całkowitej kontroli bezpieczeństwa. I ja wcale nie jestem mistrzem nart, oceniam się jako średniaka. Mój syn do tej pory raczej się zsuwał, a tam połączenie nart karwingowych i stoków gładkich jak stół sprawiło że śmigał lepiej ode mnie. Na jednej trasie, nie dość że była czarna, to jeszcze ustawili tablicę PISTE PER EXPERTI. Do tej pory żałuję, że odważyłem się tam pojechać w ostatnim dniu, bo byłaby to moja ulubiona trasa.
izat - 18-10-2006 16:35
Fajny wątek, mam nadzieję, że będzie kontynuowany
Ja tez wybieram się najprawdopodobniej w grudniu w Dolomity, ale mam parę dylematów, ponieważ oboje z mężem jeździmy raczej kiepsko, niedawno zaczęliśmy się uczyć ;)
Zastanawiam się czy przy takim niezaawansowaniu warto tam jechać i właściwie jaki jest najlepszy do tego okres (jaki miesiąc), bo tłoków nie lubię ;) a słoneczko owszem :)
Ile czasu się tam jedzie z Polski??
Dlaczego akurat Dolomity a nie jakiś region np w Austrii??
Pozdrawiam
dunbar - 18-10-2006 18:21
Naprawdę polecam dobrze przygotowane trasy alpejskie, tam stoki są tak gładkie, że nie sprawią problemu nawet początkującym. Całą energię skupiasz na zjeżdżaniu w dół, doskonaleniu skrętów, a nie na walce o życie z muldami. Zaczniecie od tras niebieskich, łatwych, i założę się że już po paru godzinach okażą się zbyt nudne i przejdziecie na czerwoną.
TYLKO TAM. Żadnych Zakopanych, Czech czy Zieleńca.
Trudno mi powiedzieć czy w najdroższym sezonie czyli w lutym jest tam tłok, my byliśmy w połowie stycznia, i kolejki były wizualnie duże na niektórych wyciągach, ale ich przepustowość jest ogromna i nie pamiętam żebym czekał dłużej niż 10 - 15 minut, w sam raz żeby złapać oddech po zjeździe. Na innych można było jechać non stop.
Z Włoch pod Opole jechaliśmy 11 godzin, w tym jedna przerwa na tankowanie i jedna na obiad.
Co do Dolomitów, powody były dwa:
Obiektywny - na jednym karnecie 13 dolin, do wyboru setki kilometrów tras, setk iwyciągów, nie ma możliwości żeby się znudzić. W Austrii nie ma tak dużego obszaru, każda dolina na osobnym karnecie.
Subiektywny - patrz dziadek z Wehrmachtu. Po prostu mam fobię na Austriaków.
WojtekSz - 02-11-2006 22:53
mamy koleżanke po operacji kręgosłupa więc wypróbowalismy wariant alternatywny:
- samolotem do Mediolanu lub gdzieś w okolice
- wynajetym samochodem w góry
- narty wypozyczamy na miejscu
Dla ekipy 4 osób wychodzi to podobnie jak dojazd autem a sporo mniej czasu w samochodzie
izat - 03-11-2006 00:55
korzystacie z hoteli, "apartamentowców" czy może kwater prywatnych?? :)
dunbar - 03-11-2006 20:20
Jakieś tanie linie latają do Bergamo, a stamtąd w Dolomity jada autobusy, sprawdź na www.arabba.it
Wynajęcie nart dla 4 osób też może być opłacalne.