ďťż

Teściowa, odgrzewamy kotleta?





kosmo77 - 15-11-2009 19:45
Oj, pewnie temat regularny i wyświechtany... TEŚCIOWA... ja do swojej wiele zastrzeżeń nie miałem do niedawna, tj trzymałem się na dystans i tego samego od niej oczekiwałem no i było ok, teściowie byli zawsze pomocni i można było na nich liczyć. Ale jak urodziła się nam córeczka to pani teściowa zaczyna mi coraz bardziej działać na nerwy.. niemalże wyrywa nam dziecko z rąk, ciągle wokół córki skacze, chce nosić, karmić, doradza co i jak zrobić najlepiej, jak ją kiedyś wziąłem na dłuższy spacer to już niemal na policję zaczęła dzwonić bo tatuś dziecko zmarnuje na pewno... Jest coraz więcej takich akcji, nawet jedna z kategorii niebezpiecznych bo pani teściowa przecież swoje dzieci wychowała i wie najlepiej jak się zajmować niemowlęciem, tyle że wykazała się bezmyślnością totalną... Nie mogę patrzeć jak ona nosi dziecko i do niego głupkowato gulga, mała ryczy bo chce już się z tego nadmiaru 'miłości' uwolnić, a ona mi tłumaczy że dziecko płacze bo pewnie jest głodne albo przejedzone, albo je boli coś tam... chciałbym oszczędzić teściowej tego szoku bo może ona tego nie robi świadomie, ale jak tak dalej pójdzie to ją opier***lę, co było by swego rodzaju szokiem dla rodzinki... Niestety, żona nie podziela mojego punktu widzenia, tzn twierdzi że przesadzam.
To tyle, musiałem sobie ulżyć po niedawnej wizycie teściów. Oby jak najrzadziej...





retrofood - 15-11-2009 19:52
Ja twierdzę, ze wady wymowy u dzieci biorą się własnie z gulgotania tesciowych i znajomych. My do dzieci mowilismy normalnie, więc nie miały problemów.



DPS - 15-11-2009 20:07
Wiele lat temu jeden z członków mojej rodziny jako młody małżonek zamieszkał przez ścianę ze swoją mamą. Zaczęły się te same akcje. Którejś nocy ich córeczka kaprysiła i płakała. Babcia w koszuli nocnej popędziła do ich drzwi i waliła w nie, wykrzykując: "Co wy z tym dzieckiem wyrabiacie?!"
Drzwi zaryglował, mamy nie wpuścił i odpowiedział:"Bijemy i solą sypiemy na zmianę, jak żona się zmęczy to ja zaczynam!!! :evil: :evil: :evil: ".
Nie odzywała się do nich 3 miesiące, ale w końcu dotarło, że pewnych rzeczy robic nie wolno. :wink:
Przez długie lata byli potem szczęśliwą zgodną rodziną. :D



kosmo77 - 15-11-2009 20:19
DPS, myślę że to była bardzo dobra metoda. Z wiekiem połączenia między neuronami w mózgu wapnieją i uprzejme tłumaczenia nie działają - potrzebna jest terapia szokowa.





emilus18 - 15-11-2009 21:03
Znam ten ból...aż za dobrze. Teściowa od początku wiedziała lepiej wszystko. Dokąd byłam na macierzyńskim - jakoś wytrzymywałam. Ale jak wróciłam do pracy... Zaczęła małą karmić czekoladkami, mandarynkami, kotlecikami i Bóg raczy wiedzieć czym jeszcze... bo Nisia jest głodna przecież... No i dziwiła się cały czas że mała nie chce obiadu jej jeść :o Normalny człowiek by tyle nie zjadł a co mówić o takim małym szkrabie! Najlepsze jednak był gdy dowiedziałam się że daje jej codziennie wapno (bo mała chce witaminki) i parzyła rumianek (bo jej z buzi brzydko pachnie) :o Co by nie robić dzikiej awantury wysłałam męża by oświecił szanowną mamusię, że leki podaje się dzieciom jak są chore i to za moją wiedzą i zgodą i ma skończyć z ciasteczkami itd. I ma zakaz dawania jej rumianku. Parę dni się nie odzywała. Ale że bez jedynej wnusi nie może żyć - jakoś zrozumiała.

Z teściami tak to czasem jest że chcą dobrze, a nie zawsze tak wychodzi. Oni wychowywali dzieci trochę inaczej. Wnukom chcą poświęcić więcej czasu i często "przedobrzają" co się da - a takie "ciche dni" dobrze czasem robią obydwu stronom - szkoda że tyle nerwów to tylko kosztuje...



nadia091205 - 15-11-2009 21:14
Czytam co piszecie i współczuje. U mnie sytuacja całkiem inna, gdyz tesciowa w ogóle nie interesuje się moim dzieckiem i to tez boli !!!



Anna Wiśniewska - 15-11-2009 22:22
U nas ciche dni trwają od lipca :roll:

I dobrze mi z tym, wygodnie, nikt się nie wtrąca, nie wymądrza i nie doradza, "bo ma przecież wykształcenie pedagogiczne" :evil:
A też słyszałam, że źle karmię, źle przewijam, dlaczego nie korzystam z porad specjalisty (w sensie, że położną mam wzywać raz na tydzień, tak profilaktycznie). Prośby i groźby nie skutkowały, w końcu ta terapia szokowa, no i mamy obrazę. Na Święta nie przyjadą, wnuki kochają nad życie ale od lipca ich nie widzieli (mieszkają 4 km od nas).

I nie wiem jak i kiedy to się skończy. Na razie mi dobrze bez kochanych teściów. Tylko dzieci mi szkoda :roll:



EZS - 15-11-2009 22:38
u mnie to moja mama dostała biegunki rozumowej. Rozum wypłynął, zostało morze uczuć :-? Mąż ją opitalał nie raz, z marnym skutkiem. Na szczęście dość daleko mieszka. To jakaś choroba, chyba....

A że żona nie przyznaje racji? Ano przy pierwszym dziecku każdy jest zagubiony i boi się - a może coś źle zrobię? Może jednak mama wie lepiej... Po jakimś czasie dopiero człowiek krzepnie, jak widzi, że mimo wszystkich błędów (szczególnie w miemaniu mamuś/teściowych) dziecko jakoś żyje :wink:



daggulka - 15-11-2009 22:41

Czytam co piszecie i współczuje. U mnie sytuacja całkiem inna, gdyz tesciowa w ogóle nie interesuje się moim dzieckiem i to tez boli !!! u mnie tak samo - pogodziłam się z tym już po 9 latach ....



retrofood - 16-11-2009 07:07

Czytam co piszecie i współczuje. U mnie sytuacja całkiem inna, gdyz tesciowa w ogóle nie interesuje się moim dzieckiem i to tez boli !!! u mnie tak samo - pogodziłam się z tym już po 9 latach .... No bo to tylko pierwsze trzydzieści lat jest trudne. A potem to już spoko.



kamykkamyk2 - 16-11-2009 08:58
Ja też to przechodziłem ze swoją teściową. Po narodzinach dziecka przyjechała do nas i zaczęla pokazywać jak się opiekowac dzieckiem i chwała jej za to. Bo na początku to razem z żoną (szczególnie ja) baliśmy się wziąść dziecko na ręce, nie mówiąc o kąpaniu czy pielęgnacji. Przegieła, gdy zaczęla dziecko kąpać w body, zapytałem tylko dlaczego? Przecież kąpie się bez (gdyż widziałem jak robiła to moja mama z młodszym bratem), oczywiście "ja" się wtrącam, bo ona dwoje swoich wychowała i wie jak się to robi. Trochę się posprzeczaliśmy. Na drugi dzień wracam z pracy a teściowej już nie ma. Nie odzywała się 3 miesiące, ale jej przeszło. Przez ten czas jakoś sobie poradziliśmy sami. Po skończeniu przez córe 8 miesięcy ja musiałem podjąc sie jej opieki (żona wróciła do pracy), ma już 2,5 roku i jest wszystko ok. Z teściową odzywam się jak muszę, staram się nie wdawać w poważniejsze dyskusję z nią, gdyż prowadzi to przeważnie do konfliktów - teściowa sądzi, że zawsze ma rację. Na szczęście ja ostatnio widziałem ją w maju, ale zbliżają się święta Bożego Narodzenia, które robimy u nas. Planuję jakoś, to przetrzymać.

Pozdr



Mały - 16-11-2009 09:51
Bo najlepsza teśiowa to taka na "102":
- 100 metrów od domu
- 2 metry pod ziemią
8)



piterazim - 16-11-2009 10:14
tylko 100 metrów od domu?

a jak puści soki to ci wszystko w ogrodzie wytruje

Ja swoją najchętniej na rękach bym nosił - cicho nucąc " o mój Jezu a nasz Panie, daj jej wieczne spoczywanie", albo potraktował bym jak skarb - łopatą w łeb i zakopać tak żeby nikt nie widział

Jak zapewne się domyślacie teściów mam do d**y



DPS - 16-11-2009 12:45
Piterazim - rozumiem, że możesz być wkurzony, ale takie teksty? :o
Nie wiem, tyle teraz agresji w ludziach, tyle wrzaskliwości, podgryzania i nienawiści, chęci dania łopatą w łeb i zakopania...
Żadnych hamulców nie macie? :evil:



piterazim - 16-11-2009 12:59

Piterazim - rozumiem, że możesz być wkurzony, ale takie teksty? :o
Nie wiem, tyle teraz agresji w ludziach, tyle wrzaskliwości, podgryzania i nienawiści, chęci dania łopatą w łeb i zakopania...
Żadnych hamulców nie macie? :evil:
ehh dowcipu nie zatrybiłaś 8) dowcipy o teściowych takie są

a to że do teściów mam żal to inna sprawa



DPS - 16-11-2009 17:33
No faktycznie, nie zatrybiłam... :roll:
Może po prostu dlatego, że jak dla mnie, to za ostro. :oops:
Ale cieszę się, że naprawdę to tak wcale nie myślisz. :D



Ew-ka - 16-11-2009 20:51

. I ma zakaz dawania jej rumianku. ... a dlaczego ? co jest nie tak w rumianku ? :roll:



bigmario4 - 16-11-2009 20:58
Ja tam sam już jestem dziadkiem :lol: (mały ma 14 mieś).Pomagam ale staram sie nie wtrącać do młodych,co innego moja małża,niby sie nie wtrąca ale tej "miłości babcinej" to ma stanowczo za dużo.
I czasami mam wojnę jak próbuję Ją przystopować. :wink:



Ew-ka - 16-11-2009 21:01
.....a czy Wy wiecie ,że tez będziecie teściami ? i to prędzej niż Wam sie wydaje :-? ja już jestem .......buuuuu 8)

a z tym wtracaniem to świięta prawda ...... jak urodził się mój wnuk nie macie pojęcia jak mnie korciło ,żeby sie wtrącić ,żeby wygłosić swoje zdanie na każdy temat ...miałam wrazenie ,ze Młodzi sobie nie poradzą ,że popełnią nieodwracalne błedy , ze za mało wiedzą ..... ale wtedy przypominałam sobie moje macierzyństwo i mówiłam sobie ....a ty byś chciała ,zeby tesciowa ci sie wtrącała ???? .....nieeeee ...po stokroć nie !!!! i milczałam .....z bolem serca ,ale milczałam :lol: i mlodzi sobie świetnie poradzili i nadal sobie radzą .....a ja mam czyste sumienie i wygodnie mi z tym :D



Margoth* - 16-11-2009 21:12

Oj, pewnie temat regularny i wyświechtany... TEŚCIOWA... ja do swojej wiele zastrzeżeń nie miałem do niedawna, tj trzymałem się na dystans i tego samego od niej oczekiwałem no i było ok, teściowie byli zawsze pomocni i można było na nich liczyć. Ale jak urodziła się nam córeczka to pani teściowa zaczyna mi coraz bardziej działać na nerwy.. niemalże wyrywa nam dziecko z rąk, ciągle wokół córki skacze, chce nosić, karmić, doradza co i jak zrobić najlepiej, jak ją kiedyś wziąłem na dłuższy spacer to już niemal na policję zaczęła dzwonić bo tatuś dziecko zmarnuje na pewno... Jest coraz więcej takich akcji, nawet jedna z kategorii niebezpiecznych bo pani teściowa przecież swoje dzieci wychowała i wie najlepiej jak się zajmować niemowlęciem, tyle że wykazała się bezmyślnością totalną... Nie mogę patrzeć jak ona nosi dziecko i do niego głupkowato gulga, mała ryczy bo chce już się z tego nadmiaru 'miłości' uwolnić, a ona mi tłumaczy że dziecko płacze bo pewnie jest głodne albo przejedzone, albo je boli coś tam... chciałbym oszczędzić teściowej tego szoku bo może ona tego nie robi świadomie, ale jak tak dalej pójdzie to ją opier***lę, co było by swego rodzaju szokiem dla rodzinki... Niestety, żona nie podziela mojego punktu widzenia, tzn twierdzi że przesadzam.
To tyle, musiałem sobie ulżyć po niedawnej wizycie teściów. Oby jak najrzadziej...
Z własnego doświadczenia wiem, że zatęsknisz jeszcze za teściową, za jej gulganiem, noszeniem dziecka na rękach itp., kiedy:
- będziesz chciał wyjść na imprezę z żoną
- kiedy mała będzie chora i w gorączce będzie się darla wniebogłosy
- będziesz chcial, żeby ktoś wyskoczył z wózkiem do parku
- będziesz chciał podrzucić gdzieś dziecko na weekend i wyjechać z dala od domu
- będziesz szukał kogoś, kto odbierze dziecko wcześniej z przedszkola
- będziesz słuchał wiecznych prośb o strasznie drogie zabawki.
Oby nie, ale... :D



reflexes - 17-11-2009 07:33

Z własnego doświadczenia wiem, że zatęsknisz jeszcze za teściową, za jej gulganiem, noszeniem dziecka na rękach itp., kiedy:
- będziesz chciał wyjść na imprezę z żoną
- kiedy mała będzie chora i w gorączce będzie się darla wniebogłosy
- będziesz chcial, żeby ktoś wyskoczył z wózkiem do parku
- będziesz chciał podrzucić gdzieś dziecko na weekend i wyjechać z dala od domu
- będziesz szukał kogoś, kto odbierze dziecko wcześniej z przedszkola
- będziesz słuchał wiecznych prośb o strasznie drogie zabawki.
Oby nie, ale... :D
Oj tak. Prawda taka, że teściowej to nie mam (świeć Panie nad jej duszą:)), teść mieszka daleko ale za to moje staruszki mieszkają tuż za rogiem i często się wydujemy. Babcia siedziała z bajtlem przez prawie 3 lata i nie było możliwość żeby czasem nie próbowała swoich praktyk życiowych wprowadzać. Na szczęście dało się z nią to załatwić polubownie. Nigdy nie próbowała udowodnić, że jest mądrzejsza. Na dzień dzisiejszy dziadkowie są tak związani z młodą, że są dostępni praktycznie na każdy telefon (oboje emeryci) pod warunkiem, że nie mają innych planów, a i te są często w stanie zmienić dla wnuczki.



kawika - 17-11-2009 12:55
A u mnie teściowie pamiętaja o wnukach raz w roku na święta.

no cóż więcej takich przypadków jest

za to mamę mam kochaną pod tym względem chociaz panikara jest, ale dwójkę dzieci praktycznie mi wychowała i dzięki jaj za to!!

a teście no cóż... no coment



M@riusz_Radom - 17-11-2009 14:20

Żadnych hamulców nie macie? :evil: Ooo dobry pomysł - przejechać ją i zwalić na niesprawne hamulce ...



M@riusz_Radom - 17-11-2009 14:21

Ja tam sam już jestem dziadkiem :lol: No i gitara, wnukom masz dawać zamiast kasy Werther's Original i powinny być zadowolone. Przynajmniej te z reklamy są.



kawika - 17-11-2009 14:25

Żadnych hamulców nie macie? :evil: Ooo dobry pomysł - przejechać ją i zwalić na niesprawne hamulce ... a zakierownicą kto???? Ty???



amalfi - 17-11-2009 14:25

Ja tam sam już jestem dziadkiem :lol: No i gitara, wnukom masz dawać zamiast kasy Werther's Original i powinny być zadowolone. Przynajmniej te z reklamy są. No i jeszcze trzeba z wnukami oglądać cyfrowy polsat, to będą mówić, że dobrze im z dziadkiem :lol: (i może dadzą bombonierkę merci?)



M@riusz_Radom - 17-11-2009 14:47

a zakierownicą kto???? Ty??? Aha - byłem pewien,że ta kobieta nie dotrze na drugą stronę ulicy, ponadto nie miała żadnego pomysłu którędy uciekać, więc ją przejechałem. Zobaczyłem smutną twarz z wolna przelatującą przed przednią szybą, a potem ta pani gruchnęła na dach mojego samochodu.



kawika - 17-11-2009 14:49

a zakierownicą kto???? Ty??? Aha - byłem pewien,że ta kobieta nie dotrze na drugą stronę ulicy, ponadto nie miała żadnego pomysłu którędy uciekać, więc ją przejechałem. Zobaczyłem smutną twarz z wolna przelatującą przed przednią szybą, a potem ta pani gruchnęła na dach mojego samochodu. założę się że jak zobaczyla że to Ty to się zawzięła i przeżyła :D :wink:



M@riusz_Radom - 17-11-2009 14:52
To jej kupię jaguara ;)



kawika - 17-11-2009 14:52

To jej kupię jaguara ;) takie zwierzątko?? :wink:



piterazim - 17-11-2009 14:57

To jej kupię jaguara ;) byle był głodny



M@riusz_Radom - 17-11-2009 14:58
No, coby ją zeżarł na jedno posiedzenie.



Mały - 17-11-2009 21:44
A najgorsza to taka, że "do rany przyłóż"...żeby jątrzyła. 8)



arekk - 17-11-2009 22:47
Jak to mawiają teściowa powinna mieć tylko 2 zęby. Jeden do otwierania piwa zięciowi a drugi żeby ją bolał :)



inwestor - 17-11-2009 23:34
A teraz pytanie te z rodazju fundamentalnych, czy ktoś wie czemu teściowe są własnie takie że wtrącają się i narzucają swoją wolę swoim dzieciom i bratowym/zięciom (oczywiście wszystko dla ich dobra :wink: ) ?
Pozdrawiam
P.S.
Odpowiedź na to pytanie pozwoli nam zastanowić się nad tym czemu mamy szansę podzielić ich losy i stać się trującą teściową.



Nefer - 17-11-2009 23:44


Z własnego doświadczenia wiem, że zatęsknisz jeszcze za teściową, za jej gulganiem, noszeniem dziecka na rękach itp., kiedy:
- będziesz chciał wyjść na imprezę z żoną
- kiedy mała będzie chora i w gorączce będzie się darla wniebogłosy
- będziesz chcial, żeby ktoś wyskoczył z wózkiem do parku
- będziesz chciał podrzucić gdzieś dziecko na weekend i wyjechać z dala od domu
- będziesz szukał kogoś, kto odbierze dziecko wcześniej z przedszkola
- będziesz słuchał wiecznych prośb o strasznie drogie zabawki.
Oby nie, ale... :D
A ja z własnego doświadcznia wiem, że nigdy mnie powyższe nie spotkało.
I jakoś żyję.



Nefer - 17-11-2009 23:46

A teraz pytanie te z rodazju fundamentalnych, czy ktoś wie czemu teściowe są własnie takie że wtrącają się i narzucają swoją wolę swoim dzieciom i bratowym/zięciom (oczywiście wszystko dla ich dobra :wink: ) ?
Pozdrawiam
P.S.
Odpowiedź na to pytanie pozwoli nam zastanowić się nad tym czemu mamy szansę podzielić ich losy i stać się trującą teściową.
Bo sobie dzieci/bratowe/zięciowie pozwalają.
To my wyznaczamy granice. Jesli ich brak to nie czepiajmy sie teściowych tylko siebie.



malka - 17-11-2009 23:52


Z własnego doświadczenia wiem, że zatęsknisz jeszcze za teściową, za jej gulganiem, noszeniem dziecka na rękach itp., kiedy:
- będziesz chciał wyjść na imprezę z żoną
- kiedy mała będzie chora i w gorączce będzie się darla wniebogłosy
- będziesz chcial, żeby ktoś wyskoczył z wózkiem do parku
- będziesz chciał podrzucić gdzieś dziecko na weekend i wyjechać z dala od domu
- będziesz szukał kogoś, kto odbierze dziecko wcześniej z przedszkola
- będziesz słuchał wiecznych prośb o strasznie drogie zabawki.
Oby nie, ale... :D
A ja z własnego doświadcznia wiem, że nigdy mnie powyższe nie spotkało.
I jakoś żyję. no to przybij piątkę

jakoś nigdy nie tęskniłam :roll:



Nefer - 18-11-2009 00:25


no to przybij piątkę

jakoś nigdy nie tęskniłam :roll:
Wiedziałam, że na pewno na tym świecie jest ktoś kto nie podrzucał swoich dzieci innym ludziom - nawet jesli to mama czy teściowa :)



malka - 18-11-2009 00:42
teściowa nie spędziła z moim dzieckiem (sama) nawet minuty, rodzicom jednak podrzucam :oops: ale tu są zdecydowanie inne relacje, nie ma tu obowiązku, jest chęc przebywania młodego z dziadkami i na odwrót. Nie zamierzam im przeszkadzac.



Nefer - 18-11-2009 00:48
A to zupełnie inna historia niż wypunktowana powyżej.
Ja też nie ograniczałam spotkań dzieci z dziadkami , ale to trochę normalne :)



malka - 18-11-2009 00:53
najbardziej podoba mi się tekst z drogimi zabawkami :lol: :roll:



Nefer - 18-11-2009 01:04

najbardziej podoba mi się tekst z drogimi zabawkami :lol: :roll: Generalnie powyższa lista to zbiór potrzeb, z powodu ktorych najlepiej zamknąć dziób i pozwalać teściowej (czy komukolwiek) wejść sobie na łeb :)
W sumie pewnie tak - znam ludzi, u ktorych to kwestia ceny.
A im dalej tym gorzej.
Wydatki w szkole
Zakup komputera
Opłata za 18-tkę
Sponsoring prawa jazdy
Zakup samochodu
Wesele
Pierwsze mieszkanie
Rozwód

to wszystko kosztuje - a przecież mając dzieci trzeba sie liczyć z tym, że może nas spotkać.
Więc lepiej - milcz i znoś - nigdy nie wiadomo kiedy teściowa się przyda.
W końcu gulganie to niewysoka cena ...



malka - 18-11-2009 01:25
no pewnie niejeden mnie zlinczuje za to co powiem, ale jestem fanatycznym wyznawcą teorii, że dziecko musi miec wszystko czego potrzebuje, ale nie wszystko czego chce. I zadna siła mnie nie zmusi by dac sobie w gębę pluc, po to by młode miało jakiś przedmiot, na który mnie nie stac, lub poprostu nie widzę konieczności jego posiadania.

I powtórzę po raz enty, to co było już wielokrotnie mówione - to są nasze dzieci, nie naszych rodziców, czy teściów i my na klatę bierzmy to co z macieżyństwem, ojcostwem się wiąże.
Jeśli dziadkowie chca pomagac - super, chwała im, ale to nie jest ich obowiązek.
Ale OT strzeliłam :oops:

Kosmo - nie dac, życ Waszym życiem pani teściowej - stanowczo uciąc to na początku, potem będzie coraz trudniej,
Moja mama ciut nadgorliwie podchodziła do roli babci, ale jej wystarczyło proste stwierdzenie -że jeśli będę potrzebowac pomocy - będzie pierwszą osobą do której się zwrócę.Przyszedł taki dzień, że poprosiłam o pomoc, jako bardziej doświadczoną osobę , pomogła, poradziła.
Mama jest dośc przewrażliwioną , co by nie powiedziec histeryczną osobą, dlatego jej reakcje muszę cedzic przez gęste sito, ale jest świetną babcią i dlatego nie bedę jej ograniczac kontaktów z młodym, ale takie relacje musicie sami wypracowac, co pewnie łatwe nie bedzie.
Powodzenia życzę , nie dajcie się :D



marta-mam niebieski dach - 18-11-2009 07:57

no pewnie niejeden mnie zlinczuje za to co powiem, ale jestem fanatycznym wyznawcą teorii, że dziecko musi miec wszystko czego potrzebuje, ale nie wszystko czego chce. I zadna siła mnie nie zmusi by dac sobie w gębę pluc, po to by młode miało jakiś przedmiot, na który mnie nie stac, lub poprostu nie widzę konieczności jego posiadania.

I powtórzę po raz enty, to co było już wielokrotnie mówione - to są nasze dzieci, nie naszych rodziców, czy teściów i my na klatę bierzmy to co z macieżyństwem, ojcostwem się wiąże.
Jeśli dziadkowie chca pomagac - super, chwała im, ale to nie jest ich obowiązek.
jakie zlinczuje ? :wink:
święte słowa :P

[/quote]Z własnego doświadczenia wiem, że zatęsknisz jeszcze za teściową, za jej gulganiem, noszeniem dziecka na rękach itp., kiedy:
- będziesz chciał wyjść na imprezę z żoną
- kiedy mała będzie chora i w gorączce będzie się darla wniebogłosy
- będziesz chcial, żeby ktoś wyskoczył z wózkiem do parku
- będziesz chciał podrzucić gdzieś dziecko na weekend i wyjechać z dala od domu
- będziesz szukał kogoś, kto odbierze dziecko wcześniej z przedszkola
- będziesz słuchał wiecznych prośb o strasznie drogie zabawki. [/quote]

potwierdzam , jako matka nastoletnich już dzieci, że można spokojnie obejść się bez powyższego, bez większej szkody dla nas i dzieci,
co nie znaczy że dzieci nie mogą się spotykać z dziadkami, wręcz przeciwnie,
ale nigdy! w formie obowiązku.
Bez przymusu dla żadnej ze stron.
I jeśli dzieci nie chcą skorzystać z zaproszenia dziadków na np. dłuższy wakacyjny pobyt, to moją rolą jest przekazać to taktownie Rodzicom, bez kłamstw i krętactwa ,ale z konkretnymi argumentami.

coś mi się źle zacytowało :o :-? :wink:



kamykkamyk2 - 18-11-2009 08:18
Popieram Cię w 100 %.



Margoth* - 18-11-2009 09:01

Więc lepiej - milcz i znoś - nigdy nie wiadomo kiedy teściowa się przyda.
W końcu gulganie to niewysoka cena ...
Wbrew stereotypom moja teściowa jest na medal. Nie gulga, nie wtrąca się, nie narzuca swojego zdania itp. To kosmo77 napisał. Więc nie mam czego "znosić" i płacić "niewysokiej ceny". :D



dandi3 - 18-11-2009 09:37
Bardzo, bardzo przepraszam urażonych niepoważnym podejściem do osobistych cierpień forumowiczów ale grzeszycie moi drodzy narzekając na swoje teściowe i mamy.

Nie wierzycie?

To niech ktos odważny zaprosi moją teściową i matkę do siebie... popamietacie.

A, i dyskretnych sugestii, uprzejmych próśb, zwykłych próśb, stanowczego tonu, gróźb, robienia awantur, wypraszania z domu, wrzasków okraszonych przekleństwami można sobie próbować skolko ugodno. One się nawet obrazić nie chcą. Przy czym:

a - jeżeli dziecko zamiast chodzić, raczkuje bo bawai się w wilka, wynika to prawdopodobnie z ogólnego osłabienia organizmu spowodowanego niedożywieniem bądź niewłaściwą, niezbilansowaną dietą w której brak wapnia pod postacią krowiego mleka, najlepiej niepasteryzowanego.

b - jeżeli dziecko nie ma ochoty na piętnastego kotleta, znaczy to że z powodu permanentnego głodzenia ma zaciśnięty żołądek.

c - jeżeli owe dziecko wychodzi z przedszkola a Pani mówi, że ładnie zjadło i spało, znaczy to, że pani kłamie.

d - jeżeli matka owego dziecka podczas pobytu dziecka w przedszkolu karmi piersią drugie czytając przy tym książkę, znaczy to, że owa matka jest syfiarą i brudaską, która zamiast ogarnąc dom i ugotować CODZIENNIE nową zupę dziecku, całymi dniami czyta.

e - jeżeli dziecko wpada w histerię bo ma akurat włos w dupie, znaczy to, że jest znerwicowane i zastraszone... prawdopodobnie przedszkolem bądź przez matkę, która bez ustanku coś czyta.

f - jeżeli rodzice dziecka ze spokojem przeczekują każdą histerię, świadczy to o ich patologicznej nieudolności. Wszelkie wysiłki MUSZĄ być skupione na uspokojeniu dziecka przy czym cel uświęca środki tak więc lizaczek, batonik, cokolwiek są usprawiedliwione.

g - jeżeli dziecko kocha babcię najbardziej na świecie i na widok babci ma gdzieś chodzenie nózkami i jeżdżenie wózkiem woląc przytulać sie do babci na rączkach, wynika to z zaniku mięśni i regresu zdolności motorycznych (psychicznych prawdopodobnie też)

h - dziecka NIE NALEŻY zapinać w wózku typu spacerówka ponieważ tym samym ogranicza się jego terytorialność. Fakt, że raz babci dziecko wypadło z owego wózka na środku ulicy nie ma żadnego znaczenia.

i - końcówki siekająco tnące od blendera są najlepszą zabawką dla półtora rocznego malca ponieważ rozwijają wyobraźnię i refleks

j - dziecko, które przestało do znudzenia powtarzać wierszyk o lokomotywie, cierpi na amnezję, demencję, uszkodzenie błędnika oraz upośledzenie w stopniu co najmniej umiarkowanym

k - w przypadku kiedy dziecko zapada na katar, należy mu niezwłocznie wykonać szereg badań, w tym histopatologicznych, umówić tomograf i przetoczyć krew. Nie zaszkodzi przyłożyć pijawki i udać się do zielarki.

l- jeżeli dziecko nie je, nalezy dotąd podtykać mu pod nos rózne potrawy aż w końcu na którąś się zdecyduje. Dziecko nie je nie dlatego, że nie jest głodne. Ono nie je bo to co gotuje jego matka jest niesmaczne.

m - glutaminian sodu i cholesterol to mit i nie należy wierzyć w to co piszą na opakowaniach produktów zywnościowych.



Żelka - 18-11-2009 09:47
Oj Dandi, Dandi, że ktoś takiego kogoś jak Ty wychował, tymi metodami, to ja uznaje tylko jedno – miał i ma święta rację. :lol:
Sam jesteś dowodem, że słusznie postępowali. :D :wink:



Baru - 18-11-2009 09:48
:lol:
Dandi!
Wiem, że dla Was to wcale nie jest śmieszne...
Szacun!!



amalfi - 18-11-2009 09:49
Rozmowa z moją mamą albo teściową wygląda mniej więcej tak:
www.youtube.com/watch?v=AcokYjYMjfw



dandi3 - 18-11-2009 09:59

Oj Dandi, Dandi, że ktoś takiego kogoś jak Ty wychował, tymi metodami, to ja uznaje tylko jedno – miał i ma święta rację. :lol:
Sam jesteś dowodem, że słusznie postępowali. :D :wink:

zaczynam podejrzewać, że w wieku niemowlęcym oddano mnie brytyjskiej niani, którą przebrano za moją matkę. Potem doszła francuska guwernantka w charakterze zmienniczki tej Angielki. Ja nawet wieku młodzieńczego nie przeżywałem jakoś straszliwie chmurnie nie licząc własnoręcznego obcięcia sobie włosów we wzorki na znak buntu przeciwko wojnie w Czeczenii. Dodam, że o wojnie tej wiedziałem niewiele, zdaje się, że na świadomości, że ma ona miejsce w Czeczenii kończyła sie moja wiedza. Obcięcie włosów nastąpiło zresztą chyba już po zakończeniu owej wojny.

Koniec końców to niemożliwe, że wychowała mnie moja matka a moją żonę moja teściowa. Chyba, że to zwapnienie synaps, o którym ktos tu pisał, następuje u nich w spektakularnym wprost tempie



Anna Wiśniewska - 18-11-2009 10:07

A teraz pytanie te z rodazju fundamentalnych, czy ktoś wie czemu teściowe są własnie takie że wtrącają się i narzucają swoją wolę swoim dzieciom i bratowym/zięciom (oczywiście wszystko dla ich dobra :wink: ) ?
Pozdrawiam
P.S.
Odpowiedź na to pytanie pozwoli nam zastanowić się nad tym czemu mamy szansę podzielić ich losy i stać się trującą teściową.
Bo sobie dzieci/bratowe/zięciowie pozwalają.
To my wyznaczamy granice. Jesli ich brak to nie czepiajmy sie teściowych tylko siebie.
Nefer
,
a u mnie jest tak, że jak chcemy, żeby było między nami ok, to wszelkimi siłami się wtrącają i narzucają swoje zwyczaje i swoją wolę. A jak rozmawiamy, wyznaczamy granice to strzelają focha, obrażają się na śmierć i życie i kontakt się urywa.
Teraz mamy ZERO kontaktu od lipca, a mieszkamy 4 km od siebie. Nawet najukochańsi wnuczkowie nie są dla nich powodem, żeby to wszystko jakoś ułożyć. Każda próba kontaktu kończy się wykrzyczeniem ich pretensji jacy to my jesteśmy bezlitośni i ich nie szanujemy.
Na takie coś to ja nie wiem jak rozmawiać i jak postępować. Całkowita izolacja jest chyba najlepszym wyjściem, ale chłopców mi szkoda, bo mają obie babcie i obu dziadków i mogliby bardzo z tego skorzystać a tak to jednej pary po prostu nie ma. Lipa :(

Dandi
No rewelacja po prostu! :lol:
Ale potwierdzam - normalne matki czasem mogą stać się babciami opętanymi przez złe moce zbyt wielu dobrych chęci. :wink:



EZS - 18-11-2009 10:31

Na takie coś to ja nie wiem jak rozmawiać i jak postępować. Całkowita izolacja jest chyba najlepszym wyjściem, ale chłopców mi szkoda, bo mają obie babcie i obu dziadków i mogliby bardzo z tego skorzystać a tak to jednej pary po prostu nie ma. Lipa :(
Przeczekać a przy pierwszym spotkaniu wyjechać z buzią, jakich moje dzieci mają dziadków wrednych, co nawet ich nie chcą oglądać. A potem znowu przeczekać i znowu wyjechać, zawsze wcześniej, zanim oni zdążą się odezwać. Można jeszcze ponarzekać do siostry, cioci itd. . Po roku terapii jest szansa, że będzie można zacząć rozmawiać. Jeżeli nie, to inwestycja nic nie warta, nie zależy im na wnukach lecz na obiekcie do rządzenia... :wink:

Niestety w ułożeniu stosunków najbardziej nam przeszkadzają nasze uczucia..... :-?



matka dyrektorka - 18-11-2009 10:40
Dandi skąd znasz moją teściową ? :D
W zasadzie mogłabym wymienione przez Ciebie punkty dociągnąć do końca alfabetu a potem zacząć od nowa :roll:
najbardziej mnie śmieszyło :roll: , że kiedy przyprowadzałam jej dziecko(na godzinę ) to ona była strasznie wykorzystywana i "jeśli nie mam czasu dla dziecka to mogłam pomyśleć i nie rodzić, bo przecież ona mimo najszczerszych starań mu matki nie zastąpi" :lol: a jeśli zdażał się miesiąc że małej tam nie zawiozłam, to byłam wyrodną matką i synową, która zabrania dziecku kontaktów z ukochaną babcią :oops:

teraz mieszkamy raptem kilka kilometrów od niej i stosunki nam się znacznie poprawiły



Renia - 18-11-2009 10:46
:roll: :roll: :roll:
no przecież to takie proste (wg mnie) do przewidzenia, że jak sie dziadki wtrącają za bardzo, to mlodzi sie będa buntować, stosunki sie pogorszą i kontakt sie w końcu urwie.
A w dodatku będą po takich forach budowlanych pisać niestworzone rzeczy, na imprezach u znajomych opowiadać niestworzone historie .... a co se będą myslec to jeden Pan Bóg tylko wie ! :roll:

Dziób trzeba trzymac na kłódkę, bo inaczej żegnaj Gienia !!!



Renia - 18-11-2009 10:50

nie zależy im na wnukach lecz na obiekcie do rządzenia... :wink:

w ułożeniu stosunków najbardziej nam przeszkadzają nasze uczucia..... :-?
samo sedno
rządzic, rządzić !!!



MarlenitaS - 19-11-2009 04:03
4 lata wspólnego mieszkania i wiem że ... ani dnia dłużej ! :-?



piterazim - 19-11-2009 09:15
Jakoś mi się skojarzyło z tytułem. Jak teściowa zacznie stygnąć to nie przeszkadzajmy jej - jeszcze się rozmyśli
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • ewagotuje.htw.pl