ďťż

Płot sąsiada na mojej działce





Scarab - 23-10-2004 12:34
Witam,
Mam następującą sytuację: z mapki do celów projektowych sporządzonej przez geodetę wynika, że płot sąsiada (siatka bez fundametów) jest przesunięty o ok. 1,5 m na moją działkę.
Kołków geodezyjnych nie ma (sąsiad mówi, że je wyjął a w ich miejsce wstawił swoje - będące w aktualnym płocie).
Sąsiad twierdzi, że płot ma dobrze postawiony i o żadnym przesunięciu nie ma mowy.
Na żadnej z działek nie ma budynków.
Proszę o poradę, jakie kroki należy podjąć, żeby tę sprawę wyprostować.
Kto ponosi koszty?
Czy istnieje jakaś droga sądowa?
Z góry dzięki za odpowiedzi.





MarzannaPG - 23-10-2004 20:18
Witam! Z góry uprzedzam, że nie jestem fachowcem w tej dziedzinie, ale trochę apropos granic działki orientuję się poprzez bardzo swego czasu częsty kontakt z geodetą - u nas była źle wymierzona działka, no ale wtedy nie było jeszcze płotu. Z tego co wiem:
- należy udać się do geodezji po odpowiednią mapkę (trochę to kosztuje), chyba potrzebny będzie wypis i wyrys, ale najlepiej spytać się w urzędzie, wyjaśniając w czym problem.
- należy zażądać, kto swego czasu dokonywał pomiaru, dane z tych pomiarów (są oficjalnie tajne - paranoja!- ale dla upierdliwych z podaniem wydają) oraz tzw protokołu utrwalenia punktów granicznych. To ostatnie jest właśnie w takich przypadkach, gdy sąsiad sobie słupki geodezyjne wyjmie i przestawi - tak przynajmniej pouczył mnie mój geodeta. Powiedział też, że te słupki to rzecz święta i taki, który je przekracza budując ogrodzenie, czy usuwa podlega karze.
Dalej to już moje dywagacje:
- mając powyższe dokumenty należy najpierw spróbować załatwić rzecz z sąsiadem. Jak nie chce przesunąć płotu, to może woli rekompensatę pieniężną za zagrabione mienie (ziemię) albo wykupienie kawałka ziemi?
- dalsza droga to prawdopodobnie już sąd, ale dokumenty, które opisałam będą bardzo pomocne.



bigmario4 - 24-10-2004 10:06
Są jeszcze znaki podziemne,zakopuje sie je pod słupkami dośc gleboko może sąsiad ich nie wykopał



Scarab - 24-10-2004 10:20
Mówi, że wykopał.
Zakładając jednak, że nadal tam są - musiałbym wchodzić na jego posesję, żeby sprawdzić. Dalej - przekopać mu kawałek ziemi, żeby je odnaleźć - nie realne na załatwienie tej sprawy polubownie.





aib Marianna - 25-10-2004 00:43

Witam,
Mam następującą sytuację: z mapki do celów projektowych sporządzonej przez geodetę wynika, że płot sąsiada (siatka bez fundametów) jest przesunięty o ok. 1,5 m na moją działkę.
Kołków geodezyjnych nie ma (sąsiad mówi, że je wyjął a w ich miejsce wstawił swoje - będące w aktualnym płocie).
Sąsiad twierdzi, że płot ma dobrze postawiony i o żadnym przesunięciu nie ma mowy.
Na żadnej z działek nie ma budynków.
Proszę o poradę, jakie kroki należy podjąć, żeby tę sprawę wyprostować.
Kto ponosi koszty?
Czy istnieje jakaś droga sądowa?
Z góry dzięki za odpowiedzi.
:o Podrzucam odnośne przepisy:
USTAWA z dnia 17 maja 1989 r. Prawo geodezyjne i kartograficzne. (Tekst jednolity: Dz.U. z 2000 r. Nr 100, poz. 1086) (Zmiany: Dz. U. z 2000 r. Nr 120, poz. 1268; z 2001 r. Nr 110, poz. 1189, Nr 115, poz. 1229 i Nr 125, poz. 1363; z 2003 r. Nr 162, poz. 1568 i Nr 166, poz. 1612; z 2004 r. Nr 10, poz. 76 i Nr 141, poz. 1492
Rozgraniczanie nieruchomości
Art. 29. 1. Rozgraniczenie nieruchomości ma na celu ustalenie przebiegu ich granic przez określenie położenia punktów i linii granicznych, utrwalenie tych punktów znakami granicznymi na gruncie oraz sporządzenie odpowiednich dokumentów.
2. Rozgraniczeniu podlegają, w miarę potrzeby, wszystkie albo niektóre granice określonej nieruchomości z przyległymi nieruchomościami lub innymi gruntami.
3. Rozgraniczenia nieruchomości dokonują wójtowie (burmistrzowie, prezydenci miast) oraz, w wypadkach określonych w ustawie, sądy.
Art. 30. 1. Wójtowie (burmistrzowie, prezydenci miast) przeprowadzają rozgraniczenie nieruchomości z urzędu lub na wniosek strony.
2. Postępowanie o rozgraniczenie nieruchomości przeprowadza się z urzędu przy scaleniu gruntów, a także jeżeli jest brak wniosku strony, a potrzeby gospodarki narodowej lub interes społeczny uzasadniają przeprowadzenie rozgraniczenia.
3. Postanowienie o wszczęciu postępowania w sprawie scalenia gruntów zastępuje postanowienie o wszczęciu postępowania o rozgraniczenie nieruchomości.
4. Na postanowienie o wszczęciu postępowania o rozgraniczenie nieruchomości nie służy zażalenie.
Art. 31. 1. Czynności ustalania przebiegu granic wykonuje geodeta upoważniony przez wójta (burmistrza, prezydenta miasta).
2. Przy ustalaniu przebiegu granic bierze się pod uwagę znaki i ślady graniczne, mapy i inne dokumenty oraz punkty osnowy geodezyjnej.
3. Jeżeli jest brak danych, o których mowa w ust. 2, lub są one niewystarczające albo sprzeczne, ustala się przebieg granicy na podstawie zgodnego oświadczenia stron lub jednej strony, gdy druga strona w toku postępowania oświadczenia nie składa i nie kwestionuje przebiegu granicy.
4. W razie sporu co do przebiegu linii granicznych, geodeta nakłania strony do zawarcia ugody. Ugoda zawarta przed geodetą posiada moc ugody sądowej.
Art. 32. 1. Wezwanie do stawienia się na gruncie doręcza się stronom za zwrotnym poświadczeniem odbioru, nie później niż 7 dni przed wyznaczonym terminem.
2. W wezwaniu należy poinformować strony o skutkach niestawiennictwa.
3. Nie usprawiedliwione niestawiennictwo stron nie wstrzymuje czynności geodety.
4. W razie usprawiedliwionego niestawiennictwa strony, geodeta wstrzymuje czynności do czasu ustania przeszkody lub wyznaczenia pełnomocnika - nie dłużej jednak niż na okres jednego miesiąca.
5. Z czynności ustalenia przebiegu granic sporządza się protokół graniczny lub akt ugody.
Art. 34. 1. Jeżeli w razie sporu co do przebiegu linii granicznych nie dojdzie do zawarcia ugody lub nie ma podstaw do wydania decyzji, o której mowa w art. 33 ust. 1, upoważniony geodeta tymczasowo utrwala punkty graniczne według ostatniego stanu spokojnego posiadania, dokumentów i wskazań stron, oznacza je na szkicu granicznym, sporządza opinię i całość dokumentacji przekazuje właściwemu wójtowi (burmistrzowi, prezydentowi miasta).
2. Organ, o którym mowa w ust. 1, umarza postępowanie administracyjne i przekazuje sprawę z urzędu do rozpatrzenia sądowi.
3. Sąd rozpatruje sprawy o rozgraniczenie nieruchomości w trybie postępowania nieprocesowego. :o
Powodzenia :o



Scarab - 25-10-2004 05:06
Dzięki wielkie!
Pozostają pytania: kto płaci za rozgraniczenie i jak tą płatność zcedować na sąsiada, który wszystkiemu jest winien.



janaro - 25-10-2004 11:00
Zwracam uwagę, że rozgraniczenie jest jedną z najbardziej pracochłonnych i drogich prac geodezyjnych, a sprawa w Sądzie może toczyć sie latami. Proszę najpierw wziąć geodete i niech wznowi sporna granicę łącznie z protokółem wznowienia znaków granicznych. Wcześniej wcale tefgo protokółu nie musiało być. Być może taka procedura wystarczy, jeśli nie to prosze porozmawiać z geodeta który zna ten rynek, być może powie cos co ułatwi rozwiązanie tej sprawy. Rozgraniczenie to już ostateczność
Ps. Ja bym zlikwidował ogrodzenie i wkopał swoje słupki, a sąsiad niech sie buja.



dlugiw - 25-10-2004 17:44

Ps. Ja bym zlikwidował ogrodzenie i wkopał swoje słupki, a sąsiad niech sie buja. Juz lepszej rady nie mogles dac - sasiad od razu daje sprawe do sadu o naruszenie wlasnosci a sad wpierw nakazuje przywrocenie stanu sprzed zatargu a pozniej dopiero moze badac czy sasiad ma dobrze granice czy nie.
Juz lepiej poszukac protokolu z poprzedniego rozgraniczenia i sprawdzic czym ktore punkty byly ustalane (co bylo wkopywane - powinno to byc zaznaczone w protokole). Kazac przy okazji wznowienia (mniejszy koszt i raczej nie grozi sadem tak jak w przypadku niepodpisania protokolu rozgraniczenia przy rozgraniczaniu - patrz odpowiednia ustawa i kolejnosc dzialan przy postepowaniu) okazac sasiadowi te wlasnie znaki graniczne - jesli ich nie ma lub sa inne to mozesz scignac sasiada z KC o niszczenie znakow granicznych.

Pozdrawiam
Dlugi



mdzalewscy - 25-10-2004 18:13
janaro widać, że nie miałeś obycia w sądzie, dlugiw ma racje, jak byś wsadził swoje słupki tak jak chcesz, to Ty jesteś winny i nikogo wcześniej nie obchodzi, że sąsiad pierwszy płot źle postawił.



Scarab - 25-10-2004 18:33
Dzieki za porady. Faktycznie - w Polsce ruszyc czyjas wlasnosc (nawet jezeli jest na moim terenie i mocno przeszkadza) jest karalne bardziej niz napad z bronia w reku :-?
Dzisiaj bede mial geodete, wiec dowiem sie wiecej.
Najbardziej interesuje mnie: jak doprowadzic do stanu, zeby ten cwaniak (sasiad) poniosl konsekwencje finansowe. Wznowienie / Rozgraniczenie kosztuje... ale odbywa sie szybko. Pozniej chcialbym wnosic o zwrot kosztow i ew. odszkodowanie. Jezeli ktos jest wredny dla mnie, to nie rozumiem dlaczego mialbym byc inny dla niego.
Moze wiecie jak go przygwozdzic?



dlugiw - 25-10-2004 18:56

Najbardziej interesuje mnie: jak doprowadzic do stanu, zeby ten cwaniak (sasiad) poniosl konsekwencje finansowe. nie badz zachlanny - nie bierz wiecej niz Twoje


Wznowienie / Rozgraniczenie kosztuje... ale odbywa sie szybko. Pozniej chcialbym wnosic o zwrot kosztow i ew. odszkodowanie. Jezeli ktos jest wredny dla mnie, to nie rozumiem dlaczego mialbym byc inny dla niego.
Moze wiecie jak go przygwozdzic?
Poczytaj ustawe o rozgraniczeniu - proces rozgraniczenia wcale nie musi byc szybki i miec kosztowne nastepstwa dla Ciebie - ja przygotowywalem sie do niego przez 3 lata jak widzialem ze ze wznowieniem nie ma szans
(ale to juz inna opowiesc)
Co do zwrotu kosztow - to Ty oplacasz geodete - oni po robocie chca miec kase. Pozniej dopiero mozesz dochodzic (pewnie sadownie jak sie sasiad nie zgodzi dobrowolnie) zwrotu czesci kosztow od sasiada - watpliwa oplacalnosc.



Scarab - 25-10-2004 19:32
Hej dlugiw,
1. Hmm... nie mow zachlanny, bo nie chce calej jego dzialki w rekompensacie 8) Chce tylko co moje. Moje jest ładnych kilkadziesiat m2 ziemi. Ja za niego zaplacilem, nie on. A do tego telefony do niego cholernie duzo zmarnowanego czasu, i nerwy... Poza tym jak sam powiedziales oplacenie geodety.. a gdzie odsetki od tego? Nazwanie przez ciebie tego "zachlannoscia" jest mocno nie fair. Czy złodzieja w sadzie tez bys potraktowal tak lagodnie; tzn: "Oddaj mi moj samochod, a wyroku to ty juz nie musisz dostawac". Dla mnie zagarniecie ziemi jest takim samym zlodziejstwem. Co innego gdyby to bylo 30 cm (taka sytuacje mam z drugim sasiadem i tu nie zamierzam "kozakowac" bo nie ma sensu), ale tu jest 1,5m, gdzie zostaje mi od ogrodzenia do domu jakies 3,5m(!!!). A propos... trzeci sasiad (z tylu dzialki) "rabnal sobie" kawalek 2mx8m, ale zadeklarowal "polubownosc".
2. Opowiedz o swoich perypetiach (jezeli mozesz), zawsze to wiecej doswiadczenia i uwag. Czekam na twoj post.



dlugiw - 26-10-2004 08:47

Hej dlugiw,
1. Hmm... nie mow zachlanny, bo nie chce calej jego dzialki w rekompensacie 8) Chce tylko co moje. Moje jest ładnych kilkadziesiat m2

ziemi. Ja za niego zaplacilem, nie on. A do tego telefony do niego cholernie duzo zmarnowanego czasu, i nerwy... Poza tym jak sam

powiedziales oplacenie geodety.. a gdzie odsetki od tego? Nazwanie przez ciebie tego "zachlannoscia" jest mocno nie fair. Czy złodzieja w

sadzie tez bys potraktowal tak lagodnie; tzn: "Oddaj mi moj samochod, a wyroku to ty juz nie musisz dostawac". Dla mnie zagarniecie ziemi

jest takim samym zlodziejstwem. Co innego gdyby to bylo 30 cm (taka sytuacje mam z drugim sasiadem i tu nie zamierzam "kozakowac" bo nie ma

sensu), ale tu jest 1,5m, gdzie zostaje mi od ogrodzenia do domu jakies 3,5m(!!!). A propos... trzeci sasiad (z tylu dzialki) "rabnal sobie"

kawalek 2mx8m, ale zadeklarowal "polubownosc".
Moze to zbyt ostro zabrzmialo - ja bym raczej byl zadowolony jesli udalo by mi sie odzyskac ten grunt - sasiad i tak mialby nos utarty.


2. Opowiedz o swoich perypetiach (jezeli mozesz), zawsze to wiecej doswiadczenia i uwag. Czekam na twoj post. Mam waska dzialke po babci (wg mapy 21m) ale za to dluuuga - 150m. Te dzialke uprawial terazniejszy moj sasiad i jak juz przeprowadzalismy ja notarialnie na siebie to powiedzielismy mu zeby na nastepny rok nie sial juz zboza. Niestety, nie posluchal dzieki czemu nie zalapalismy sie na ulge odpis od dochodu. Pozniej po zniwach juz zwiezlismy pustaki :-)
Przez cala dzialke biegnie droga dojazdowa do tego sasiada i to w dodatku tak wyjezdzona ze za nia jest jeszcze ok. 2m mojej dzialki.
Oczywiscie z tej drogi nie moge go usunac, ale z prawie polowy jej korzystam dojezdzajac do domu.
Przy wydawaniu pozwolenia na budowe pytalem geodete jak wyznaczyc granice - polecil wznowienie granic - czyli ja chodze po sasiadach pytajac gdzie oni uwazaja ze sa granice, oznaczam je a pozniej wolam geodete ktory mierzy powierzchnie dzialki - jesli sie nie zgadza to dochodzi gdzie jest niescislosc (swoja droga to chyba to tak wg ustawy nie powinno wygladac i moglbym skonczyc wtedy z tak oznaczonymi granicami i zmniejszona pow. dzialki ale na szczescie sie to wtedy nie udalo).
A wogole to inny geodeta wyznaczyl mi lawy wogole nie interesujac sie faktycznym polozeniem granic - tez bazowal na wiedzy sasiadow gdzie one przebiegaja.
No wiec ja chodze po tych sasiadach i pytam gdzie granice sa. Mialem juz wszystkie zapalikowane zostala tylko ta z tylu, wiec ide do tego przyjemniaczka. Nie bylo go w domu, byla zona, mowie o co chodzi, ale ona nie ma bladego pojecia gdzie jest granica. Mowie ze wbije kolo ich siatki jednak bardziej w moja strone i jeszcze troche w bok by sasiadowi nie przeszkadzalo w parkowaniu (parkowal na mojej dzialce wlasnie na tej zadrozce). Poszedlem kopac wjazd do garazu i widze ze nadjezdza ten sasiad. Zanim zdazylem oderwac sie od roboty i pojsc do niego to on juz zobaczyl ten palik, wyrwal go i odrzucil w moja dzialke, podbiegl i jeszcze dalej rzucil. Ide do niego i pytam o co chodzi, widze ze gosc zawiany. On zwymyslal mnie od gowniarzy i zebym geodete zawolal a nie sam kolki wbijal. Tlumacze o co chodzi, dotarlo do niego, ale jeszcze ma zadania by jak bede przesuwal droge w granice to mu utwardzil pod sam dom na moj koszt bo on strasznie duzo kasy w nia wladowal, bo glina itp. Zmieniam temat i troche go zagaduje - nie mam zamiaru walic kase na jego odcinek - niech sie cieszy ze moze jezdzic.
Odpuscilem jednak wtedy wznowienie granic. W miedzyczasie po jakis plotkach rozpuszczanych o nas przez niego, jak rowniez szarogesieniu sie tego sasiada na koncu mojej dzialki (zaczynal cos tam probowac ja obrabiac) zaczalem na koniec dzialki wozic ziemie z wykopow pod wylewki blokujac mu miejsce parkingowe (a ma on 2 dost. mercedesy, zuka, traktor, malucha, polo i uno - wiec nie za bardzo ma to gdzie parkowac u siebie - ale to jego brocha). Po 3 dniach spotulnial, przyszedl i chcial pogadac, powiedzialem mu wtedy wprost gdzie pewnie jest granica, ze bede chcial zrobic kiedys rozgraniczenie, ze dobrze by bylo by podpisal protokol, bo inaczej - objasnilem jaki jest tryb postepowania. Powiedzialem ze wg KC to go moge skarzyc o naruszenie mojej wlasnosci (droga i miejsce parkowania - choc to bylo troche przegiecie z mojej strony - bo faktycznie to z
tej drogi nie moglem go wysiudac - jedyny dojazd), ze nie ma sluzebnosci wpisanej do mojej KW, ze ma odplyw z szamba puszczony w dreny na mojej dzialce (choc on mowil ze to deszczowka - pokazalem mu odkrywke - zmienil zdanie - mowil ze tio tylko ze zlewu w kuchni).
Do rozgraniczenia zbieralem wiedze - dowiedzialem sie ze granice byly poprawiane na pocz. lat 80-tych po zdjeciach lotniczych - gdzie granica na mapie pokrywala sie z charakterystycznymi punktami na zdjeciu to tam byla ustalana (na mapie tylko - nie w terenie). Pozniej geodeci mieli przemierzyc wszystkie dzialki i arealy w terenie ale om sie tego nie chcialo i wymiary dzialek do obliczania pow. brali z tych zakrualizowanych map. Dokladnosc mapy to 1mm - 1m w terenie, a ze kreska ma grubosc 1mm to z ich weryfikacji wyszlo by w terenie ze wioska powinna byc 1.5raza wieksza a polowa domow jest wybudowana u sasiadow. Taki przypadek byl u mnie gdzie nie bylo map numerycznych a punkty charakt. (repery) geodeci mieli co parenascie dzialek. Z nich dopiero wychodzili przy pomiarach.
W miedzyczasie mialem rozgraniczenie u rodzicow (sasiad chcial wyznaczyc granice - sporna skarpa o szer. 3m ktora od zawsze nalezala do nas ale sasiadka umarla, dom po niej kupil ten nowy sasiad i skarpa mu pasowala bo inaczej granice mialby 2.5m od drzwi,) na ktorym scignelismy na poczatku geodete za bledy proceduralne (ustawa), a pozniej za drugim razem ja zostalem scigniety za to ze nie jestem osoba zainteresowana. W koncu jednak doszlismy do ladu - odsprzedalismy te skarpe sasiadowi a przy okazji geodeta potwierdzil moje informacje odnosnie dokladnosci wyznaczania granic, z tym ze tam u rodzicow to juz byla mapa numeryczna wiec podobno byl w stanie wyznaczyc granice z dokl. 10cm.
Do mojego rozgraniczenia zaczalem szukac geodete - nie byli wszyscy chetni - dla nich to jest klopot a szczegolnie jesli nie dojdzie do podpisania protokolu z rozgraniczenia. Miedzyczasie poopowiadalem w sasiedztwie (by doszlo do tego sasiada) o tym jak byly tu wyznaczone granice z nalotow. On ma dzialke ogrodzona (o szer. rownej mojej dzialce - stanowi jakby przedluzenie) wiec na pewno granica byla w ogrodzeniu tym bardziej ze rzeczywiscie wymiary od jego domu do ogrodzenia sie zgadzaly z wymiarami mierzonymi na mapce - blad jesli byl to nie byl duzy.
Wreszcie geodetka (wolalem kobiete - hamuje co poniektorych, pomagal jej maz, tez geodeta) wyslala zawiadomienia i pewnego dnia spotkalismy sie na dzialce. Sasiad od razu tlumaczyl sie pilnym wyjazdem, wiec na poczatek zabralismy sie za jego granice - mowi ze ma po 1m od siatki we wszystkie strony, mnie krew zalewa, tkumacze jeszcze raz, geodeta patrzy tylko w papiery. W koncu stanelo na 0.5m, co mnie w sumie urzadza - dzieki temu moja dzialka zrobila sie szersza na koncu o 1m zabierajac mi tylko pasek 0.5m na szer. ok. 20m - odbije mu sie to czkawka jak bedzie przesuwal droge - ogrodzenie i pare drzewek bedzie mial do wyciecia, nie pozwole na zadne zakrety drogi przy koncu dzialki.
Z innymi granicami poszlo juz latwiej, choc tez nie bylo wesolo - z jednej strony sasiad wskazuje granice, z drugiej sasiadka i okazuje sie ze moja dzialka ma 18m szerokosci. Mowie geodecie ze to on jest od pokazania granic i udokumentowania ich na podstawie dokumentow, map katastralnych i co jeszcze bylo dostepne a on sobie przygotowal przed rozgraniczeniem. W koncu poustalalismy gdzie sa te granice i nawet szerokosc wyszla zblizona - 20.5m.
Jak juz wczesniej pisalem geodete oplaca wzywajacy a pozniej moze dochodzic na podstawie KC zwrotu czesci kosztow od sasiadow. W moim przypadku rozgraniczenie kosztowalo 1300, o czym nie omieszkalem powiedziec szczegolnie temu milemu sasiadowi zaznaczajac ze fundne im to rozgraniczenie jesli bedzie bez klopotow, jesli zas nie to niestety jesli bedzie sprawa w sadzie to zakladam tez sprawe o naruszenie dzialki droga (on by miec czysta sytuacje musial by zalozyc sprawe o ustanowienie sluzebnosci, na co ja oczywiscie bym sie zgodzil ale za odplatnoscia miesieczna/roczna ale na pewno nie jednorazowa), powiadamiam o zanieczyszczaniu gruntu z odplywu jego szamba (choc teraz juz jest kanalizacja to jednak czasami cos dziwnie mokro jest w pewnych miejscach dzialki), napomknalem jeszcze ze pewnie nie mial pozwolenia na wybudowanie taraso-schody zejsciowe do ogrodu od mojej strony, do tego doszlo jeszcze moje przyzwolenie na parkowanie jego aut na mojej dzialce (nieodplatnie jak na razie). Oczywiscie wszystko to byly delikatne napomknienia a nie skakanie do oczu - on to przemyslal i pewnie dlatego nie bylo klopotow przy rozgraniczeniu.
Dochodzenie zwrotu czesci kosztow od 5 sasiadow za rozgraniczenie przez sad to byla by paranoja.
Teraz szykuje sie do przesuniecia tej drogi w granice - juz gadalem z sasiadem i zaproponowalem ze czesc drogi ktora uzytkujemy wspolnie robimy po polowie kosztow, reszte on robi na swoj koszt i jeszcze za to ze on czesciej uzytkuje droge (wiecej samochodow) i z wiekszym obciazeniem to koszty konserwacji drogi ponosimy w stosunku ja 1/3 on 2/3, choc w sumie to pewnie on powinien w jeszcze wiekszym stopniu ponosic, ale juz odpuscilem.W sumie tego na papierze jeszcze nie mam ale jak zacznie cos krecic to polka od nowa + zakaz robienia cokolwiek z droga az do przesuniecia - na jesieni on by sie zawiesil.
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • ewagotuje.htw.pl