ďťż

Kto musiał/zamieszkał we wpół wykończonym domu??





Senser - 09-04-2005 19:43
Oj oj...policzyliśmy koszty...
Wychodzi na to, że w ciągu 2 niecałych miesięcy musimy sprzedać mieszkanie (34,7 m2). Mało tego...okazuje się, że dom będzie wykończony tylko "w połowie"...czyli sam dół, gdzie przewidziana była/jest strefa nocna...ale widzę, że będe musiał w strefie dziennej spać :-)
Przypuszczam...że będe musiał mieszkać na żywej wylewce... :cry: aż tak się skurczyły finanse...Boże jakie to wszystko drogie...a drogie dlatego, że nie stać mnie na tanich "majtrów"...każda ekipa jest przetestowana....ale z reguły droga...A i kredyt na głowie...mamy stresa...jeśli uda nam się sprzedać to mieszkanie to przez jakiś czas mamy "martwy punkt"....dom nie wykończony a mieszkanie sprzedane...bo kasa potrzebna...kredyt za mały...Będziemy mieszkać w mieszkaniu moich rodziców, którzy są emerytami i na ten czas "wyprowadzą się" na działkę...
A dodtego jeszcze prawie 3 miesięczna córcia berbeć :-)

Czy idzie żyć na wylewce :-) Boże to pierwsze takie przeżycie w moim życiu...kupione mieszkanie w Bloku zamieszkaliśmy dopiero jak było na tip top...u rodziców to wiadomo...a teraz tak...no ale ta przestrzeń...no i sąsiad skur....syn nie obudzi mi dziecka trzaskającymi drzwiami...
Oj oj ....





1950 - 09-04-2005 20:38
Senser nie Ty pierwszy i nie ostatni, ja też tak zaczynałem. ale popatrz przyjdziesz z pracy i już jesteś na budowie. jaka oszczędność czasu :lol: pociesz się, to było moje tłumaczenie.



jareko - 09-04-2005 23:03
Hmmm...opisywalem jzu nie raz swoje perypetie z bylymi Tesciami. Zaczelismy budowe w 87 - zakonczylismy na tyle by w wigilie 91 o 24 zasiasc do stolu juz na swoim po calym popoludniu przeprowadzania sie. Wykonczona byla tylko sypialnia, kuchnia w 90%, lazienka. Gdybym mogl cofnac czas jeszcze rok przemeczylbym sie z tesciami by sie w gotowe wprowadzic. Dlaczego? NIby jestes na miejscu. Nie tracisz czasu na dojazdy i czas na dokanczanie mozesz przeznaczyc ale juz MIESZKASZ!!! Juz korzystasz z urokow zycia na swoim i okazuje sie ze jakos czasu na te prace Ci brakuje bo a to biad, a to zakupy, a to cos innego niespodziewanie wyskoczy. Jak jeczalem na budowe to bylem tam sam i na niej tylko skupiony a tak? Ciagle cos rozpraszalo i przebieranie sie na godzine jakby sens mniejszy mialo
Ale sila wyzsza - rozumiem - mozna zyc - naprawde mozna zyc i mieszkac w niewykonczonej chalupie :) Ma to nawet swoj urok czasem ;)



Senser - 10-04-2005 00:19
Dużo w racji Jareko...dużo...ale co z tego jak tak trzeba?? :-)





M@riusz_Radom - 10-04-2005 10:18
Senser - zrób odbiór częściowy wpierw ;)

Doskonale wiem co czujesz. Ja mam na działce duuzy garać - coś koło 35mkw i czasem się zastanawiam czy by go nie zaadoptować i przerobić na dużą kawalerkę i tam zamieszkać na 4-5 lat ;)

Z jednej strony człowiek nie chce pakować 40K w kawalerkę z drugiej musiałby wpakować ze 20K w adaptację do celów mieszkaniowych ;) I tak źle i tak niedobrze ;)

Ja byłbym skłonny zamieszkać w niewykończonym domu, szczególnie, jesli do wykończenia zostałaby sama góra - sam mam taki plan.



Sonika - 10-04-2005 10:36
Ja nigdy nie mieszkałam w niewykończonym domu czy mieszkaniu, ale wiem napewno, że się da, bo moi sąsiedzi właśnie tak zrobili.

Ich sytuacja była bardzo podobna do Twojej.
Sprzedali mieszkanie, żeby mieć na budowę, przez jakiś czas wynajmowali, ale jak doszli do wniosku, że niepotrzebnie tracą pieniądze, to się wprowadzili na gołe wylewki i powoli kończyli.

Mieszkają już drugi rok, wszystko powoli nabiera kształtu, a Oni uważają, że to była jedyna słuszna decyzja.
Tak że głowa do góry. Dacie sobie radę!!!

P.S. Sąsiedzi przeprowadzili się do takiego niewykończonego domu z trójką małych dzieci!



Senser - 10-04-2005 20:13
Oooo ta trójka dzieci...to do mnie trafiło :-)



Uller - 11-04-2005 09:40
Mój kierownik budowy po sprzedaży mieszkania przeprowadził się wraz z trójką dzieci (dwoje już było na studiach, jedno w wieku szkolnym) do garażu. I tak przemieszkał całą zimę.
Natomiast mój plan budowy przewidywał wykończenie jedynie parteru aby zamieszkać. Warunki mam takie jak w naprawdę fajnym mieszkaniu w bloku (64m2). Pozostaje mi jeszcze perspektywa że za parę lat wykończę resztę i będę cieszył się wspaniałym domem.



monka - 11-04-2005 10:11
Senser
polecam do poczytania dziennik Moiry: http://www.murator.com.pl/forum/view...=12812&start=0
oraz Nulli: http://www.murator.com.pl/forum/view...ighlight=nulla
Obie panie naprawdę podziwiam :)
Jak widać można mieszkać w różnych warunkach. Sama pamiętam, że zamieszkałam z rodzicami i siostrami w niewykończonym domu i było nam naprawdę dobrze mimo tego że był tylko jeden pokój i prowizoryczna kuchnia.



JoShi - 11-04-2005 10:29

Czy idzie żyć na wylewce :-) Idzie, idzie. Troche z dzieckiem moze byc problem. My zrobilismy prowizoryczna podloge w salonie i linoleum w kuchni i jadalni. Nawet jednego kafelka jeszcze w domu nie mam a mieszkam juz drugi rok. Wszystko sie powoli zrobi. Na razie inwestujemy w ogrodzenie i takie tam... Poddasze lezy i czeka na lepsze czasy ;) Uszy do gory.



M@riusz_Radom - 11-04-2005 10:41
A czy dokonaliście odbioru częściowego czy tak sobie "pilnujecie mieszkania" ? :)



JoShi - 11-04-2005 10:45

A czy dokonaliście odbioru częściowego czy tak sobie "pilnujecie mieszkania" ? :) Nie, no bez przesady. Mieszkamy legalnie. Mamy czesciowy odbior i pozwolenie na zamieszkanie.



M@riusz_Radom - 11-04-2005 10:47
To super - sam planuje tak zrobić.



Jolka - 11-04-2005 10:54
Senser, na tą wylewkę kup jakąś b. tanią wykładzinę. Nie będzie sie tak kurzyć i na takiej podłodze można naprawdę długo wytrzymać.
Powinna być wykończona chociaż jedna łazienka i ciepła woda, bez tego przy małym dziecku może być ciężko. Kuchnia chociaż prowizorycznie, może jakieś meble z demobilu, które potem wykorzystasz np. w garażu.
No i musicie się nastawić na to, że mieszkanie nie bedzie lśnić czystością.
A i dobrze by było żeby pokój w którym będziecie mieszkać był pomalowany. Kurz budowlany może być wkurzający. :D
Powodzenia, jak masz wątpliwości to zajrzyj do nas, my mieszkamy już rok. Podłoga do salonu właśnie kupiona, będzie się robić pod koniec kwietnia.



Maluszek - 11-04-2005 11:14
Senser - żeby podłoga się nie kurzyła pomaluj ją unigruntem. Nie jest to duży koszt a warto bo się nie kurzy.



JoShi - 11-04-2005 11:16

Senser - żeby podłoga się nie kurzyła pomaluj ją unigruntem. Nie jest to duży koszt a warto bo się nie kurzy. Niestety dziala tylko przez jakis czas.



M@riusz_Radom - 11-04-2005 11:18
Poszedłbym za radją Jolki i kupił tanią wykładzinę dywanową. Wydatek niewielki a komfort - w porównaniu do gołych podłóg - nieziemski ;)



Maluszek - 11-04-2005 11:29

Senser - żeby podłoga się nie kurzyła pomaluj ją unigruntem. Nie jest to duży koszt a warto bo się nie kurzy. Niestety dziala tylko przez jakis czas. JoShi - u mnie to działa. 1,5 roku temu gruntowaliśmy podłogi tam gdzie mają pójść wykładziny - część pomieszczeń nie ma jeszcze docelowych wykładzin tylko takie starutkie dywaniki, które nie zakrywają całej podłogi tak, że miejscami mamy goły beton i podłoga się nie kurzy w takim stopniu jak przed grutnowaniem.



1950 - 11-04-2005 14:46
ja wylewki miałem pomalowaną farbą ftalową z odzysku (czasem są takie prawie przeterminowane po parę groszy) właśnie po to żeby się nie kurzyło. chyba



Filo - 11-04-2005 17:20
Witam,

Zostałem pocieszony, że nie tylko ja mieszkam na budowie oddając do użytku jeden pokój na kwartał (jest już kuchnia, łazienki, sypialnia i pokój dziecięcy). Jest to sytuacja dość dziwna, z jednej strony mamy z rodziną dużo radochy, że już mieszkamy - nawet jak była jedna izba + kuchnia + łazienka, z drugiej strony momentami mam wrażenie, że jak już skończę wykończenie ostatniego pomieszczenie to będę musiał zacząć remont tego pierwszego oddanego do użytku :cry: Niestety również doświadczam syndromu - jeśli można mieszkać z tym co jest to po co się spieszyć z resztą - można iść na spacer, na zakupy albo poczytać gazetę :D



Wowka - 11-04-2005 18:13
Drodzy Forumowicze.
Jestem zdziwiony treścią większości Waszych postów nakłaniających Sensera do zamieszkania w niewykończonym domu.
Rozumiem, że Senser jest przyparty do muru i musi zdobyć środki na dokończenie inwestycji. Rozumiem, że człowiek (bez urazy) to jest takie "bydle" co wiele może znieść.
Niemniej nie rozumiem tego, że nie dostrzegacie, iż Senser ma malutkie dziecko. Dziecko które bezmyślnie swoimi opiniami narażacie na wdychanie drobin wapna, cementu, pyłów ze szlifowanych płytek...... Narażacie na wdychanie oparów z farb, impregnatów, gazów technicznych. Delikatny system nerwowy dziecka chcecie skonfrontować z hukiem i wibracją pilarek, młotów pneumatycznych, wiertarek....
Senser w swoim poscie wyraża swoje obawy zdrowie swojej córeczki a Wy przechodzicie nad tym do porządku dziennego.
Przeciwnie, pojawiają się porady by zamiast gładkiej wykładziny podłogowej (łatwej do zmycia) kupić wykładzinę dywanową.
Jedynym plusem takiej wykładziny jest to, że nie widać w niej pyłu. Niemniej on tam jest i wzbijać się będzie podczas chodzenia po pokoju. A usunąć go będzie trudniej niż z wykładziny gładkiej. Zresztą po co usuwać - skoro go nie widać.

Senser, piszesz - Będziemy mieszkać w mieszkaniu moich rodziców, którzy są emerytami i na ten czas "wyprowadzą się" na działkę...
Jest to jakieś wyjście. Jeśli nie zdążycie wykończyć domu przed zimą (powrót rodziców z działki) to rozważ możliwość chwilowego zamieszkania przynajmniej dziecka u rodziców.
Ty jako człowiek dorosły zniesiesz te niewygody. Lecz nie narażaj na nie dziecka. A kto wie, może taka sytuacja stanie się dla Ciebie bodźcem by szybko wykonać pozostałe prace wykończeniowe?
Życzę Tobie tego i pozdrawiam.



ozzie - 11-04-2005 20:26
Senser,
posluchaj prosze uwag Wowka :) Male dziecko i goly beton na podlogach, kurz, to niej jest dobre rozwiazanie. Nasz syn jest alergikiem, uczulony na kurz oraz na rozne srodki czystosci (pronto etc) wiec my musimy doprowadzic dom do takiego stanu, aby maly nie wdychal wapna, kurzu ze szlifowanych plyt GK, bo moze sie to skonczyc dla niego ciezkim atakiem astmy :cry:
Moze warto by zrobic liste prac "niezbednych", takich kurzacych, brudnych, ktore moglby byc wykonane przed wasza przeprowadzka? Zycze duzo wytrwalosci i powodzenia :D



M@riusz_Radom - 11-04-2005 20:33

Dziecko które bezmyślnie swoimi opiniami narażacie na wdychanie drobin wapna, cementu, pyłów ze szlifowanych płytek...... Narażacie na wdychanie oparów z farb, impregnatów, gazów technicznych. Delikatny system nerwowy dziecka chcecie skonfrontować z hukiem i wibracją pilarek, młotów pneumatycznych, wiertarek.... Nie zrozum mnie źle, ale gdzieś w necie widziałem 20 powodów, przez które pokolenia lat 60 70 i wczesnych 80 nie miały prawa żyć i być zdrowe..

Tam było coś takiego, cytuję :

Do wszystkich urodzonych przed 1980

(reszta nie ma tu czego szukać - paszoł won!), dzisiejsze dzieci owijane
są w watę!


Jeśli jako dzieci albo młodzi ludzie żyliście w latach 40; 50; 60 i
70-tych XX wieku - nie możecie dziś uwierzyć, że w ogóle mogliście przeżyć!

Dlaczego? A dlatego, że:

- jako dzieci siedzieliśmy w samochodach bez pasów bezpieczeństwa i
poduszek powietrznych

- nasze łóżeczka pomalowane były farbami o krzykliwych kolorach, pełnymi
kadmu i ołowiu (o rozpuszczalnikach nie wspomnę...)

- buteleczki z lekarstwami i innymi (nie)bezpiecznymi chemikaliami z
"Wyborową" na czele dały się przecież bez trudu otworzyć a ciekawość to
przecież cecha dzieci i młodzieży, prawda?

- drzwi i szafki w kuchni i łazience były stałym niebezpieczeństwem dla
każdego z nas, zwłaszcza, że nikt nie słyszał o zamkach
anty-dziecięcych...

- do jazdy na rowerze nikt w życiu nie włożył kasku ochronnego (podobnie
na nartach albo wrotkach)

- wodę piło się z kranu a nie hermetycznych butelek i tym temu
podobnych...

- pierwsze samochody budowaliśmy z pudeł albo skrzynek po kartoflach i
podczas jazdy z górki stwierdzało się, że się zapomniało o hamulcach...

- rano wychodziliśmy z domu by pójść się pobawić, musieliśmy wrócić
wtedy, kiedy zapalały się pierwsze latarnie - nikt nie wiedział gdzie
nas nosi,
bo nikt nie miał przy sobie komórki a sprawne budki telefoniczne można było
policzyć na palcach jednej ręki (zresztą i tak nikt nie nosił grosza przy
sobie...)

- człowiek się kaleczył, łamał kości, wybijał zęby i nikt nikogo z tego
powodu nie skarżył do sądu; sami byliśmy sobie winni...

- jedliśmy keksy, czekoladę (często czekoladopodobną), chleb grubo
posmarowany masłem, kiełbasę, kartofle, skwarki i Bóg wie jeszcze co - i co?
- i nikt nie był przesadnie gruby...

- piliśmy w grupie z jednej butelki i nikt od tego nie umarł...

- nie mieliśmy: playstation, nintendo, x-box, gier video, 60 programów w
telewizji, kaset video, dvd, surround sound, własnego telewizora,
komputera

- mieliśmy świetnych kolegów i koleżanki!

- po prostu wychodziliśmy z domu i spotykaliśmy ich na ulicy, bez
telefonowania i umawiania się, bez wiedzy rodziców (oni nie musieli nas
przywozić i odwozić) - jak to było możliwe?

- wymyślaliśmy zabawy z kijem i kamieniem, jedliśmy ziemię, dżdżownice i
temu podobne - i co? - przepowiednie też się nie sprawdziły - robaki nie
żyły w naszych żołądkach a kijami nie wyłupaliśmy rówieśnikom zbyt wielu
oczu...

- niektórzy z nas nie byli tak sprytni i przepadali na egzaminach albo
powtarzali klasę i nikt nie zwoływał z tego powodu kryzysowych
nauczycielskich narad...

- jeździło się autostopem i nikomu nie przyszło do głowy, że coś takiego
może się bardzo marnie skończyć...

I jakoś wszyscy żyjemy. Mało tego, im bardziej dmuchami i chuchamy na dziecko tym bardziej osłabiamy jego system odpornościowy.. Między innymi dlatego ciężko teraz spotkać osobę dożywająca do 90 lat co jeszcze 20-30 lat temu nie było takie trudne.



ozzie - 11-04-2005 21:53
Mariusz, fajnie napisales :D :D
Ja nie chucham i dmucham na swoje dzieci, jestem zwolennikiem "zimnego wychowu" :) Moja dwojka prawie w ogole nie choruje, no syn ma astme, ktora na szczescie jest pod kontrola. Zadko dostaja antybiotyki, plywaja, biegaja na bosaka, duzo przebywaja na powietrzu. Teraz ich ulubiona zabawa jest ganianie po dzialce, kopanie dolkow, etc. Ale nie narazam ich na "zapachy" chemiczne, nie pozwalam za duzo wchodzic do domu, podczas gdy tam sie kurzy i uzywane sa rozne chemikalia (np teraz, gdy jest ukladana kamienna podloga). Bo po co? Co innego "wiejskie" zapachy na powietrzu :)



1950 - 11-04-2005 21:56
M@riusz masz świętą rację. skąd teraz tylu alergików, z powodu że rodzice chronią dzieci przed wszystkim, bo może zaszkodzić i efektem tego jest kompletne wyjałowienie organizmu z drobnoustrojów które od dawien dawna żyły w symbiozie z nami i zwalczały te inne które teraz gdy organizm wyjałowiony mają pełne pole do popisu



mdzalewscy - 12-04-2005 00:02

mieszkanie (34,7 m2). Mało tego...okazuje się, że dom będzie wykończony tylko "w połowie"...czyli sam dół, gdzie przewidziana była/jest strefa nocna...ale widzę, że będe musiał w strefie dziennej spać :-)
Przypuszczam...że będe musiał mieszkać na żywej wylewce... :cry: aż tak się skurczyły finanse...
Senser facet jesteś, wiec Ci nie zaśpiewam Krajewskiego "nie jesteś sama, są gdzieś........."

ale u mnie podobnie, wprowadzę się do pół wykończonego i mam to gdzieś

M@riusz_Radom - zapomniałeś o Czarnobylu



Wowka - 12-04-2005 08:41

...
Nie zrozum mnie źle, ale gdzieś w necie widziałem 20 powodów, przez które pokolenia lat 60 70 i wczesnych 80 nie miały prawa żyć i być zdrowe.....
Owszem tekst jest wesoły. I śmieszyć może każdego kto te czasy pamięta i w takich warunkach się wychował.

Powyższe podsumowanie mija się z prawdą. Nie wszyscy niestety żyjemy. Śmiertelność niemowląt i dzieci urodzonych w latach 50, 60 była wysoka. Owszem, kto przeżył miał szansę na długie życie. Niemniej musiał przejść przez uprzednią naturalną selekcję która weryfikowała zdolność jego organizmu do życia.
Kiedyś (jak piszesz 20-30 lat temu) na osobę 90-letnią zwracało się uwagę jako na coś nadzwyczajnego. Prawie jak na coś nierealnego. Obecnie osiągnięcie tego wieku jest łatwiejsze i częstsze.
W 2003 r. średnia oczekiwana długość życia mężczyzn wynosiła 70,5 r., kobiet zaś 78,9 r. W porównaniu z rokiem 1990 mężczyźni żyją o 4 lata dłużej, kobiety o 3,4.
Pozdrawiam



M@riusz_Radom - 12-04-2005 09:07
Wowka - odchodzimy od głównego tematu ;) od siebie dodam tylko tyle, że kiedyś przy porodzie następowała selekcja naturalna - słabi i chorzy umierali. Teraz nauka czyni cuda i najbardziej chory noworodek ma szansę przetrwać. Z jednej strony to dobrze - życie trzeba ratować za wszelką cenę, z drugiej zaś strony - dzięki takim praktykom społeczeństwo z pokolenia na pokolenie będzie coraz mniej odporne na infekcje, choroby itd itd. Piszesz, że ciężko było spotkać 30 lat temu osobę - mam inne wrażenia. Moja prabbcia miała 95 lat, jej siostra 89, sąsiedzi równiez dożywali bez problemów do 80'tki. Ja aż takim optymistą nie jestem ;)

Wracając do tematu - nie znam sytuacji materialnej Sensera, ale obstawiam, że mieszkanie z dzieckiem w bloku, na dość ograniczonej przestrzeni również może niekorzystnie wpłynąć na bobaska. Oprócz negatywnych czynników, które Wowka wymienił, dochodzi coś niezwykle cennego - świeże powietrze poza domem, ogródek po którym można biegac i nabierać odporności.. W bloku tego się raczej nie uświadczy.

Mimo wszystko bym zaryzykował.



anna99 - 12-04-2005 22:45
Senser

Jestem niepoprawną optymistką, ale popieram Wowkę. Ile tylko sie da, zwlekaj z przeprowadzką. I działaj. Będziesz miał luz i motywację, żeby jakos to wykonczyć. 3-miesięczny berbeć nie sprzyja zapałowi do pracy, gdy pora spania lub kąpieli, a tu słychać szlifierkę lub pyli się gips. Wtedy i ochoty nie ma, i wszystko sie odwleka. Prowizorki sa najtrwalsze!!!!



jędrzej - 22-04-2005 00:47
Ja też przeprowadziłem się z trójką dzieci do niewykończonego domu - nie miałem wyjścia: dół przygotowałem jako tako, a górę robię do tej pory.
W pełni potwierdzam to co napisał Jareko na początku tematu.
Jeśli masz możliwość, to raczej zwlekaj z przeprowadzką, bo wtedy roboty będą posuwały się szybciej.
Piszesz, że brakuje kasy - moja rada: spuść z tonu, nie wszystko musisz mieć na tip top (wiem, że to trudno tak zrezygnować z porządnej posadzki, ale lepiej mieć dziadowskie panele dziś, niż teak za 10 lat)

Co do zamieszkiwania na gołej wylewce, to nawet nie próbuj! Dziecko zacznie chodzić, raczkować... nie, nie - nie wytrzymasz, a twoja żona napewno.
Moja rada jest taka: kup najtańsze możliwe panele podłogowe (21 zł/m.kw + papier pod spód), nawet jeśli będą bezklejowe - zrób je na klej i daj najtańsze listwy przyścienne. To wyjdzie niewiele drożej niż wykładzina (wiem, że bywa wykładzina po 7 zł/m.kw, ale ona nie wytrzema dłużej niż dwa lata).
Wiem co sobie teraz myślisz, ja też myślałem że zaraz to zmienię na parkiet... niebawem miną trzy lata i nadal nie widzę końca (brakuje czasu i kasy), a te panele jednak dają namiastkę normalności, no i można je umyć.

Bądź dobrej myśli.



rrmi - 08-05-2005 16:17
Przeprowadzka w stan raczej surowy ma swoje plusy , pisalam juz gdzies o tym , ale z takim malym dzieckiem to chyba nie . Mam na mysli , ze jak juz jestes na tej budowie , to widzisz odrazu co ci pasuje co nie , mozesz zmienic poki niewykonczone . nie jestes pierwszy w takiej sytuacji , nie ostatni , ale daj dzieciaka dziadkom , tez nie bedzie to pierwszy maluch z dziadkami na chwile , przeciez nic mu nie bedzie , a wy z zona mozecie mieszkac sami na budowie. Taka 2 mlodosc.



lulka_ - 13-05-2005 22:46
Do mojego domu wprowadziłam się z niemowlęciem 2 mies. i sześciolatkiem (niedługo miną dwa lata). Mieliśmy pomalowane ściany, położone kafelki i zrobioną jedną łazienkę (druga nadal czeka), w salonie częśc podłogi była tylko pomalowana farbą żeby beton sie nie kruszył (teraz mamy tam panele), kuchni doczekałam się dopiero teraz tzn w maju (ale warto było czekać...)
Muszę przyznać, że syn bardzo nam pomagał mimo wieku, chodził na spacerki, pilnował...staraliśmy się aby oboje dzieci było z dala w czasie prac, które mogłyby się odbić na ich zdrowiu...
I chociaż rozumie obawy związane z zdrowiem naszych dzieci, to rozumie też ludzi, którzy muszą wprowadzić się do domu będącego jednocześnie budową...
Muszę powiedzięć również, że przed przeprowadzką mieszkaliśmy w domku letniskowym od grudnia do sierpnia ( a zima należała niestety do mrożnych... )
Życzę więc powodzenia, i jakąkolwiek podejmiecie decyzję dbajcie o zdrowie maluszka...
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • ewagotuje.htw.pl