PROBLEM (brat) ...potrzebuje rady...
segeritta - 13-06-2006 22:30
Przepraszam, jestem jakiś czas na forum , ale.....ale nie będę pisać pod swoim Nickiem, głównie dlatego ze sprawa dotyczy nie mnie a osoby z najbliższej rodziny. :-?
Postaram się w skrócie, bo sprawa i tak jest długa i skomplikowana, (choć taka dosyć banalna życiowo)
Brat – za chwilkę skończy lat 17 – trudny wiek, burza hormonow itp.
We wrześniu – liceum (dobre – pierwsza dziesiątka ale „ludzkie” zdane tam wyścigi szczurów) , również w tym czasie – pierwsza miłość – niejaka Z. z tej samej klasy
Pierwszy semestr – rewelacja – zycie jest cudowne, dziewczyna - miłość na cale zycie , a ludzie z klasy najlepsi na świecie.
Od lutego tego roku obrót o 180 stopni – zerwanie z Z. (typowe w tym wieku – inny chłopak tez z klasy) a w związku z tym dołek a potem dół, a potem już wieeelki dół. :(
Zawalona nauka, zawalone relacje z przyjaciółmi, totalne wycofanie się z życia towarzyskiego. Jakiekolwiek wcześniejsze pasje (podróże , starożytna historia, nauka języków itp.) – odstawione na półkę
Główna aktywność to siedzenie przy kompie i słuchanie muzyki (rządzą smętne kawałki Pink Floydow) i granie godzinami na gitarze.
Wszystko jest tłumaczone tym ze nie umie sobie poradzić po rozstaniu (mija już 4 miesiąc) ze codziennie na Z się patrzy i jej nowego chłopaka.
Coraz częstsze teksty typu” nie chce mi się żyć, to nie ma sensu itp.” Ostatnio na tapecie jest tez „jestem beznadziejny, nienawidzę siebie”
Czasami jest lepiej czasami jest gorzej. Ostatnio gorzej :(
Próbuję z bratem gadać – na szczęście jeszcze opowiada – tzn. nie zamknął się w sobie kompletnie i mówi o tym, co się dzieje
Natomiast nie umiem się przebić przez te jego postrzeganie samego siebie i degrengoladę, jaka go ogarnęła. :( (kontakt o tyle utrudniony ze już nie mieszkam w domu i nie widze go codziennie choć czesto)
Rodzice sa totalnie zdezorientowani i kawałki typu ” nie chce mi się żyć” wybijają im wszystkie argumenty na rozmowę (i ew. zmuszenie do jakiejkolwiek aktywności związanej z nauką)
Wizyta u psychologa już była – Pani psycholog zdiagnozowała cos w rodzaju „osobowości neurastenicznej” czyli poczucie zmęczenia nieadekwatne do sytuacji, i ogólne osłabienie bez podłoża organicznego, generalnie nadwrażliwość na „wszystko” i zbytnie analizowanie wszystkich porażek , niemożność stawienia czoła życiowym stresom i przeciwnościom.
Jak bardzo jest to nasilone – nie wiadomo :-?
Nie wiadomo czy to nie właśnie „trudny okres dojrzewania” a nie problemy z osobowością…
Cos tam z psychologiem działają, ale na razie efekty marniutkie :(
Zastanawiam się (i nie ukrywam liczę na pomoc) jak mogłabym ze swojej strony bratu pomoc….
Gadamy, próbuje go rozerwać odwrócić uwagę ale kończą mi się pomysły, nie wiem w która stronę pójść….
:( :( :(
Nefer - 13-06-2006 22:46
Przestań się wygłupiać z psychologami. Zastanów się nad psychiatrą. Tak, to brzmi goroźnie, ale pomaga.
Przerabiały moje dwie koleżanki - córka jednej po próbie samobójczej ( z powodu nieszcześliwoej miłości) drugiej dziecko anoreksja i poważne problemy z wycofaniem i negacją. Zero kontaktu z rodzicami i objawy ...podobne do Twojego brata.
Druga przetestowała chyba wszystkie sławy psychologii w W-wie i nikt jej nie pomógł. Dopiero psychiatra ustalwił lecznie. Jej córka teraz robi dla mnie tłumaczenia -jest normalną, zdrową kobietą.
Nefer - 13-06-2006 22:47
Jeśli jesteś z W-wy moge dać Ci namiar.
Nie kombinuj sama, bo możesz zaszkodzić. To nie są żarty - to delikatna materia.
segeritta - 13-06-2006 22:54
Napisałam na priv.
_bogus_ - 13-06-2006 22:57
Nie wiem co Ci doradzić. Gdyby nie to że 4 miesiace - to chyba sugerowałbym poczekanie. Ale 4 miesiące to długo jednak jest. Myślę że masz nikłe albo i zerowe szanse żeby jakoś samej pomóc. Pomogłaby nowa dziewczyna - ale w takij sytuacji to on ma nikłe szanse by się takowa znalazła (a ty mu przecież tym bardziej nie znajdziesz ;-) ). Jedyne co mi przychodzi do głowy to sugestia byś skorzystała z rady Nefer. Zdecydowanie.
Nefer - 13-06-2006 23:03
Napisałam na priv. poszło.
segeritta - 13-06-2006 23:06
Też wiem ze to bardzo długo :(
Taki histeryczny dół jest normalny u nastolatków ale zwykle trwa pare tygodni (chyba :-? )
Mnie nawet nie chodzi o to żeby brata "wyleczyć" i wyrwać z tego stanu samodzielnie, ale żeby jakoś pomóc w miare możliwości.
Ostatnio próbuję namówić na jakiś sport - blisko mamy korty tenisowe - o dziwo nawet się zgodził, wydaje mi sie ze jak się troche zmęczy to mniej bedzie to wszystko tłamsił . Mysle też ze gdyby miał jakiś cel - pasje to też było by mu łatwiej
Kontaktów z kolegami ostatnio unika - mówi ze nie lubi już ludzi. :(
Nowa dziewczyna była (chyba taka "na siłe") trwało to może ze 2 tygodnie i on sam zerwał , po czym wiekszy dół niż było przed. :-?
segeritta - 13-06-2006 23:06
Napisałam na priv. poszło.
Dziekuję!
Nefer - 13-06-2006 23:11
Też wiem ze to bardzo długo :(
Taki histeryczny dół jest normalny u nastolatków ale zwykle trwa pare tygodni (chyba :-? )
Mnie nawet nie chodzi o to żeby brata "wyleczyć" i wyrwać z tego stanu samodzielnie, ale żeby jakoś pomóc w miare możliwości.
Ostatnio próbuję namówić na jakiś sport - blisko mamy korty tenisowe - o dziwo nawet się zgodził, wydaje mi sie ze jak się troche zmęczy to mniej bedzie to wszystko tłamsił . Mysle też ze gdyby miał jakiś cel - pasje to też było by mu łatwiej
Kontaktów z kolegami ostatnio unika - mówi ze nie lubi już ludzi. :(
Nowa dziewczyna była (chyba taka "na siłe") trwało to może ze 2 tygodnie i on sam zerwał , po czym wiekszy dół niż było przed. :-?
Odradzam doświadczenia na żywym organiźmie. To co pomaga dorosłym przetrwać "porażkę" u młodych może przynieść odwrotny efekt - umocnienie się w przekonaniu, że do niczego się nie nadaje (np. rywalizacja czyli sport :)) Czasem nieodpowiednio skonstruowane zdanie potrafi narobić kłopotów.
BTW : dół u nastolatków nie trwa kilka tygodni tylko kilka godzin - przerabiałam z moim synem. Ważne jest co innego - zapewnienie mu pewności, że zawsze może na Ciebie liczyć - bez zwględu na wszystko. Nawet jak zrobić coś głupiego to zawsze musi być ktoś, kto go nie będzie oceniał tylko będzie stał przy nim murem. To wszystko co możesz mu zapewnić. Teraz to on ma podstawowy problem : cel życia. I różne są konsekwencje tych przemyśleń, więc działałabym szybko. Mam nadzieję, że wszystko się ułoży...
_bogus_ - 13-06-2006 23:50
segerita - kombinujesz dokładnie tak jak ja bym kombinował :o . Pozostaje mi trzymać kciuki że specjaliści pomogą. Kiedyś trenowałem niemożność samodzielnej pomocy komuś kto był mi bardzo bliski. Mocno średnie doświadczenie.
Niby kiedyś też miałem 17 lat. Ale za skarby świata nie jestem sobie w stanie przypomnieć czy też tak miałem - a jeśli nie tak to jak?
Nefer - 13-06-2006 23:53
Moi rodzice nawet nie przypuszczali co może mi przyjść do głowy.... Bo nie miałam kogos takiego jak Segeritta. To bardzo niebezpieczne, bardzo :-?
dzióbek - 14-06-2006 09:57
To jest duzy problem i moze nieść za soba poważne konsekwencje, ale dobre jest to ze juz troche czasu minęło i jakos jeszcze sie trzyma i dobrze, że chce o tym z Tobą rozmawiać. Nie mysleliscie o tym żeby zmienił środowisko, gdzieś wyjechał, zblizaja sie wakacje i taka zmiana dobrze robi, nowe znajomosci a kto wie może pozna inną dziewczynę i przekona się, że tamta nie jest jedyna na swiecie.
W każdym bądz razie nie nalezy bagatelizować, bo niestety duzo rodziców lekceważy: a bo młody, też ma problem, nie wie jeszcze co to są problemy, nie ta to inna .... itp, tylko nie myslą ze w tym wieku to jest najwiekszy problem i niestety jak często słychać kończy się to żle i póżniej rozpacz. :-?
segeritta - 14-06-2006 11:10
Rodzice traktuja poważnie - stad wizyta i u psychologa i przymiarki do psychiatry
(Napisałam Nefer ze nawet u jednego juz byl - ale takiego z ogloszenia :-? , po prostu nikt w rodzinie czy znajomych nie ma kontaktow do kogos poleconego. :(
Tamten psychiatra powiedzial ze to sprawa dla psychologa a nie dla niego. Wizyta trwala 5 minut (+ 300 zł :-? ))
Z psychologiem sa regularne spotkania ale Pani Psycholog (tez wybrana na chybil trafil ale jak sie pozniej okazalo przypadkiem - znana w srodowisku i z b. dobra opinia - sama zasugerowala ze warto by podjac leczenie farmakologiczne- widzac na razie male efekty spotkan (ok 1,5 miesiecznych) sklonna jestem przyznac jej racje :( )
Sama nie wiem - bardzo wspolczuje bratu ale czasem mnie jego zachowanie tak wkurza... przyjdzie wielkie chłopisko (190 cm :wink: :D ) ze szkoly siadze przed komputerem i smetnym wrokiem gapi sie w ekran albo brzdaka godzinami na gitarze :-? , ani nie wyjdzie na spacer , ani nie porobi niczego konstruktywnego, tylko powtarza w kolko jak ma "ciezkie zycie" :-? .
jak ktos codziennie przez wiele miesiecy mowi sobie ze jest nic nie wart to faktycznie swietnie dziala to na samoocene :-? i nawet najweselcza osoba po takiem "samopraniu " mózgu wpadla by w dołek.
A najgłupsze jest to ze on naprawde jest swietny facet - bardzo przystojny (duzo dziewczyn az piszczy na jego widok :wink: ) inteligentny , uzdolniony muzycznie, choc zawsze dosyc wrazliwy ... wiec obiektywnie nie ma najmniejszych podstaw do takiego postzregania siebie , tylko ze tak mu siedzi w głowie.... :-? :(
dzióbek - 14-06-2006 11:20
Rodzice traktuja poważnie - stad wizyta i u psychologa i przymiarki do psychiatry
:( Wiem, że Twoi traktuja to poważnie i bardzo dobrze, chodziło mi ogólnie o rodziców, że często bagatelizują. :lol: