ďťż

Przeprowadzka. Natrualność zamieszkania??





Senser - 18-10-2005 00:46
Duchowo, wewnętrznie się oczywiście cieszę...ale z drugiej strony mam też świadomość, że sam fakt, czy też na samą myśli o przeprowadzce do własnego domu "nie rodzę", zauważyłem że jakąś tak naturalnie adaptuje się do tego faktu...sądze, że chodzi o to doglądanie, już teraz codzienne, kilku godzinne wizyty/prace na budowie, tak się obyłem już z tym domem, że naprawdę nawet mieszkając w tak ciasnej "norze" nie jest już a tak bardzo "niecierpliwy" do tej przeprowadzki...ale z drugiej strony mimo wszystko jestem ciekawy uczucia "pierwszej nocy" :-) Czy tylko ja tak mam??





anekri - 18-10-2005 08:31
chyba nie tylko :wink:
zauważyłam, że mój pęd do szybkiego osiągnięcia DOMU jakoś osłabł z każdym dniem przybliżajacym mnie do przeprowadzki
myślałam, że będę niecierpliwie wyczekiwała kiedy już będę mogła wskoczyć do domu a tu taki spokój i nawet mi nie przeszkadza mieszkanie kątem u rodziców
może to świadomość delektowania się tą "chwilą" zamieszkania a może podświadomy lęk nowego??



Senser - 18-10-2005 09:54
Może to dlatego, że "zamieszkanie" w domu jest już dość namacalne, osiągalne....mimo obecnych trudnych warunków człowiek wie, że jednak "kiedy chce" może się przeprowadzić....



JoShi - 18-10-2005 10:04
Ja na sama mysl o tym, ze kiedys bede mieszkac w moim domu czulam lek. Nie bylam w stanie wyobrazic sobie jak to bedzie. Jak do tego dojdzie, ze sie w koncu przeprowadzimy ? A kiedy wreszcie zaczelismy mieszkac to bylo juz normalnie, tak jakbym tam mieszkala od zawsze.





- 18-10-2005 10:27
Ja też się boję.
Boję się tego...przesadzenia w nowe miejsce.
I zerwania z dotychczasowym miejscem.

Ale na szczęście nie ma wyjścia więc będzie jak ma być. ;)



Senser - 18-10-2005 18:28
My znacznie nie "zrywamy" ze swoim miejscem...w sumie w sensie aglomeracji to jest to prawie to samo miejsce...od starych śmieci mamy ok. 5 km....ale nie wiem czy to radość czy nie, czy jakiś rodzaj adrenalinki odczówam :-)



mww - 18-10-2005 20:43
Ja wyprowadziłam się z mieszkania w którym spędziłąm 8 lat tak jakbym na weekend wyjeżdżała. Wcześniej tak samo wyprowadziłam się z domu rodziców..., a jestem raczej z tych wrażliwych co to niby się przywiązują nawet do starego lacia. Więc nie wiem jak to wytłumaczyć?
Najbardziej podobał mi się pierwszy ranek po przeprowadzce - miałam urlop, była piękna wiosenna pogada, wypiliśmy kawę na tarasie (w budowie jeszcze) i pojechaliśmy do pobliskiej restauracji na śniadanie, bo w domu nic nie było, a robotnicy wciąż się kręcili. Czułam się jak na wakacjach, pierwszy raz od czasu rozpoczęcia budowy tak naprawdę zrelaksowana i zadowolona z życia :D
Szkoda, że zaraz po śniadaniu musiałam wziąć się do galopu :-? tak, że na obiad i kolację już nie było czasu.

P.S. A w porównaniu z mieszkaniem mam w domu taki komfort, luksus i wygodę, że przyzwyczaiłam się momentalnie, nawet nie wiem kiedy :roll: .



czupurek - 19-10-2005 09:55
jak tak jak mww
bez lęku, obaw, przeciągania sprawy
i najlepsze, mimo czekających obowiązków, pędem po pracy do domu (na starych śmieciach to, lubiłam tak okrężną drogą wracać) bo.. cały czas mam uczucie, że po 16-stej jestem na wakacjach.



anekri - 19-10-2005 10:23
chyba zrobię tak jak wy :D
spokojnie zostanę w domku na noc i zobaczę jak bedzie wygladało poranne samopoczucie - już czuję radość :D



Bzyczek - 19-10-2005 12:07
mieszkamy już drugi miesiąc i wszystko byłoby ok, gdyby nie to , ze nie ma wody, gazu ani prądu. Ale i tak nie tesknimy za blokiem.



Senser - 19-10-2005 12:09

mieszkamy już drugi miesiąc i wszystko byłoby ok, gdyby nie to , ze nie ma wody, gazu ani prądu. Ale i tak nie tesknimy za blokiem. No fakt, my też nie mam formalnie prądu a fizycznie gazu...woda jest...ogrzwać będziemy kominkiem z płaszczem...ale jak wy sobie radzicie z ogrzewaniem??? :o



Bzyczek - 19-10-2005 12:16
mamy narazie tylko kominek z rozprowadzeniami
wracamy z pracy ok.17 -tem.w domu wczoraj 15 stopni po zapaleniu wzrasta około 4 stopni



anekri - 19-10-2005 12:51
:o rany
a jak z korzystaniem z łazienki, ubikacji itp :roll:
w pracy? :-?

ja już mogę sie wprowadzać do stanu niewykończonego - ale jak będzie szambo, woda, prąd, kominek, panele podłogowe, ściany pomalowane, zrobione łazienki i ... łóżko... reszta może poczekać



JoShi - 19-10-2005 12:57

ja już mogę sie wprowadzać do stanu niewykończonego - ale jak będzie szambo, woda, prąd, kominek, panele podłogowe, ściany pomalowane, zrobione łazienki i ... łóżko... reszta może poczekać Ty to nazywasz stanem niewykonczonym ?



Bzyczek - 19-10-2005 13:03
wodę mamy na zewnątrz ze szpica więc lejemy w wiadra , kibelek mamy juz zamontowany.



Senser - 19-10-2005 13:04

wodę mamy na zewnątrz ze szpica więc lejemy w wiadra , kibelek mamy juz zamontowany. To musiało was nieźle przycisnąć, że aż w takie warunki musieliście wejść...



Bzyczek - 19-10-2005 13:12
nie mamy jeszcze paru innych rzeczy np: drzwi wew, podłóg, mebli kuchennych , pralki, lodówki, itp, ale i tak sie cieszę , że już mieszkamy. Trochę jest jak na budowie, ale i tak jest fajnie.



anekri - 19-10-2005 13:14
uffff... kibelek to podstwa :wink:

no przecież nie można tego nazwać wykończonym skoro na dachu jest papa a nie ma jeszcze blachy, nie ma ocieplenia i tynków zenętrznych, kotłownia nieuzbrojona, brak ogrodzenia, brak rolet, oświetlenie prowizoryczne, schody zewnętrzne w stanie surowym, piwnica surowa, brak tarasu, brak mebli ...



Bzyczek - 19-10-2005 13:15
w ten sposób oszczędzamy na wykończenie , bo nie płacimy narazie za nic.To jedyna sznasa żeby jeszcze uzbierać na parę "drobiazgów".



anekri - 19-10-2005 13:17
ale bez prądu ?? :o

a drzwi wenętrznych też nie mam



Gwizdki - 09-11-2005 16:27
No to ja tez sie przyznam (męzowi tego nie powiem 8) ), że się troche boję. Do końca listopada MUSIMY sie przeprowadzić (mieszkanie już wypowiedziane), a tu jeszcze prowizorka i robota na całego, i myszki polne (tak, tak - widziałam ślady bytności :-? ) ... Całe życie mieszkałam w blokach, a teraz wieś, ciemno i najgorsze jest to, że praktycznie zaraz po przeprowadzce mąż musi wyjechać na 3 tygodnie! Chyba będę chodziła spać z kurami żeby jak najkrócej się bać :roll:
Aha, i skręca mnie w żoładku na myśl o przeprowadzce, ale płaczę jak sobie wyobrażę te świecące gwiazdki z Ikei w moim wykuszu na Święta... :oops:



anekri - 10-11-2005 10:33
och - ale mnie rozmarzyłas :wink:
świecące gwiazdki z Ikea - moje marzenie w moim wykuszu :wink:
kupiłam wczoraj taką kurtynę z gwiazdek za 30 zł - w Ikea w zeszłym roku chyba były droższe i już nie mogę sie doczekać kiedy je zawieszę :D



Gwizdki - 10-11-2005 11:13
Właśnie wczoraj "monż" wysłał mnie do Obi po farbę, no i jak tu nie zajrzeć do Ikei :wink: No i ja, która nie mam szczęścia do promocji, kupiłam sobie nie 1 gwiazdkę ( i tak były tylko żółte i wściekłe zielone), ale też właśnie całą "firankę" z gwiazdek :P . Tak, tak. To ta sama :P co u Ciebie. 3 dychy do przodu :wink: (bo normalnie kosztowały 60 zł :o )



anekri - 10-11-2005 11:32
:lol: ech jak mało nam kobietom do szczęścia potrzebne :wink:
chyba kupię jeszcze jedną - i bedę miała cały dom w gwiadkach :lol:



Gwizdki - 10-11-2005 11:41
No i oczywiście zawieszę COŚ na drzwiach wejściowych, jak na "amerykanskich" :wink: filmach... Ummmm.... :P A koło kominka choinka, a na kominku skarpety... :D
Ale będzie super! :D



anekri - 10-11-2005 12:33
:lol: ja mam taki kominek, że skarpeta się go nie ima :wink:
ale miejsce na skarpety się znajdzie a choinkę wstawię w wykuszu by kusiła z zewnątrz :wink:



Lucia - 15-11-2005 20:33
Wychodzi z tego, że czas się przeprowadzać - mam prąd, wodę, ogrzewanie, łazienkę, drzwi, podłogi i farbę na ścianach :) Brakuje mebli kuchennych. Tymczasem cały czas mi się wydaje, że budowa będzie trwała wiecznie i nigdy się nie skończy.



NatkaB - 15-11-2005 21:07
ja przez pierwszych kilka dni po przeprowadzce czułam się jakbym kątem u kogoś pomieszkiwała - tak jakby mnie ktoś włożył w nie moje pudełko. Nazwałam to "moving-blues" ;) Potem czytałam opis pierwszych dni w nowym domu Mieczotronixa - i - jakbym czytała o sobie :)



Patsi - 15-11-2005 21:43
My wkrótce po przeprowadzce dostalismy jakiegoś kopsa energii - budzilismy sie wcześnie rano wyspani, biegałam od okna do okna spoglądając na wiejski krajobraz i psa, który zamieszkał trzy miesiące przd nami :D Było nasłuchiwanie, dlaczego telewizor sąsiadki się nie tłucze, chora czy co??? Nie, to tylko nasz domek - bez gazu, pośród błota i rozgardiaszu resztek budowalnych. Nie wiem skąd była energia, żeby toto sprzątać, szukać ekipy do ocieplania i ogrodzenia.
A teraz tak mi błogo u siebie....nawet niespecjalnie integruję się z otoczeniem, tylko na dzień dobry i co słychać, potrzebuję duużo przestrzeni - i ją mam (ponad 30 arów!!! jakieś 6h koszenia :wink: )



Senser - 18-11-2005 11:20
Jeszcze trochę i stuknie nam 3 tyg. Boże jak to szybko leci...
Muszę wam powiedzieć, że jakąś tak szybko "weszła mi w krew" ta powierzchnia....
Uderzające zaskoczenie...jak mocno naturalne jest to, że nikogo po sąsiedzku nie słychać!! Jak również wiele innych rzeczy, o których w bloku nie da rady nawet pomyśleć!!



D`arek - 06-12-2005 20:43
Uderzająca jest ta cisza. Piękna. Za nami już prawie 5 miesięcy spokoju.
Blokiem byłam zmęczona, przytłoczona. Nie brak mi sąsiadów, nie mamy nawet telefonu.
Rano po podniesieniu rolet cały dom zalewa światło a ja chodzę i patrzę i napatrzeć się nie mogę. Podoba mi się. I mąż cały szczęśliwy i synowie nie żalą się, że dalej do kolegów. W trakcie budowy bałam się, że moje oczekiwania są zbyt duże, że dom szybko mi spowszednieje, znormalnieje. A jednak nie - to jak nasze kolejne dziecko - taka nieduża Plejadka.



Żółtodziób - 07-12-2005 07:26
Jest pewien "dreszczyk" pierwszej nocy.
Spałem bardzo dobrze ale snu nie pamiętam-tak byłem zmęczony przeprowadzką.
W moim przypadku przeprowadzka była koniecznością i długo oczekiwanym wydarzeniem-co prawda była chyba dziesiąta w kolei ale ... "najlepsza" bo do swojego własnego domu.
...i psina jakoś inaczej teraz śpi ... :roll:
pozdr :)



Honorata - 08-12-2005 17:32
Ja juz wógóle nie wiem co mam powiedziec, nie dosc ze za 2 tygodnie "lęk pierwsezj nocy", zmiany calego otoczenia, wyprowdzka z miasta na wies, zmiana sąsiadów, całe fizyczne zamieszanie zwiazane z pakowaniem, przenoszeniem, rozpakowywaniem, ukladaniem na nowym miejscu to jeszcze...bede w 9 m.c.,a wiec dodatkowe lęki i obawy towarzyszace nowemu czlonkowi rodziny. Poza tym fizycznie jestem juz coraz mniej sprawna, tak sobei wyobrazalam ze ten osttani miesiac poleze brzuchem do gory, poczytam wesołą lekturkę, wyluzuje sie, wypoczne przed porodem i macierzynstwem, a tu czeka mnie zupelnie co innego...oswajanie sie z nowym miejscem, "zagnieżdżanie" itp, ech...z jednej strony to podwójna radosc (nowy dom, nasze 1 dziecko), a z drugiej...sami rozumiecie!
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • ewagotuje.htw.pl