ďťż

Zwykły-niezwykły,wiejski dom-Jaśmin2 już nie szkielet-praefa





Kangai - 21-08-2008 10:46
Witam w dzienniku budowy Kangai :)

Aby ułatwić surfowanie, zamieszczone zdjątka są w miniaturkach.
Duze zdjęcia otwierają się po kliknięciu na nie.





Kangai - 21-08-2008 11:06
ok, zdaje się, że po chwili wahania komp zaskoczył... A zatem...

TAAADAAM!! No i stało się... :)

Jak zwykle najtrudniej jest zacząć…. i przymierzałam się do tego od kilku miesięcy, aż nazbierało się tego tyle, że… odechciało mi się pisać 8)

Każdego dnia rano obiecywałam sobie, że jednak go zacznę, ale z każdą minutą zapał topniał, po czym wieczorem tłukłam się w pierś z obietnicą, że dzień ten jutro jednak nastąpi. Mijały dni i tygodnie, i ciągle brakowało odwagi a permanentny niedoczas pogłębiał moją frustrację...

W koncu, trochę przyczajki, no i w końcu pierwsze stuknięcia poszły…

Zatem historia będzie w częściach, żeby nie zanudzać was na śmierć i na raz. Przyznam tez bez bicia, że piszę go wiedziona inspiracją dzienników Nefer i bodaj nexta?, które należą do moich dwóch ulubionych dzienników budowy na forum Muratora. :)

Poza tym to dla nas wyjątkowy moment w życiu, i wiem, że jak go nie zdokumentuję, to potem umarł w butach, A tak to dziennik, będzie mnie dopingować do systematyczności, z czym u mnie wyjątkowo kiepsko.

To, co powyżej napisałam, ze trzy tygodnie temu, no i ….. przeleżało 

Bo tak naprawdę wystartowaliśmy WCZORAJ. I do tego POOOOOOWOLI dojdę („celem stopniowania napięcia” hehe)

na forum wchodzimy w rozdział I :)
a w miedzyczasie robimy zdjęcia pobojowisku ziemnemu, koparkom i geodezyjnym palikom :)



Kangai - 21-08-2008 11:13
Rozdział I – WSI SPOKOJNA WSI WESOŁA, CZYLI MAMY DZIAŁKĘ

Nasza historia rozpoczyna się trochę inaczej niż większości na tym forum, bo my wiedzieni nosem i potrzebami, kupiliśmy swoje miejsce na ziemi, na rok przed wejściem do Unii, czyli w 2002 roku. Ceny działek już wtedy ciut wzrosły, (pamiętacie ten szał, że jak wejdziemy do Unii, to przyjada do nas Niemcy i nas w calości wykupią? :)), więc na gwałt wszyscy zaczęli windować ceny), ale nam się udało kupić tę działkę za niewyobrażalnie niską dzisiaj cenę, a były to czasy kiedy - dla porównania - kawalerki można było kupić za 40-45 tys. zł :)
Gdybyśmy zdecydowali się na ten krok rok wcześniej, zapłacilibyśmy pewnie 1/3 ceny naszej. No, ale nie narzekajmy, i tak jesteśmy o rok świetlny przed tymi, którzy działki muszą kupować teraz. :wink:

Działka 30 km od centrum dużego miasta, prawie pół hektara, z czego prawie połowa pod zabudowę, przepiękny ogród, ogrodzona, z wszystkimi przyłączami, garażami no czymś na kształt domu, posadowionym w samym jego centrum, z resztą w całości zarośnięty dzikim winem, tak ze z odległości metra nie było widać, gdzie dom, a gdzie zielone.

Początkowo szukaliśmy w zupełnie innych dzielnicach, ale dziś nie żałujemy. Okazało się, że wybraliśmy kierunek, który przy wylocie z miasta, jako jedyny nie jest korkowany, bo wszyscy od kilku lat walą na autostradę, której przesunięty wlot, skutecznie odgonił kierowców z naszego kierunku.

I podczas gdy inni znajomi mają domy, nieco bliżej miasta, dla nas odległość nie ma az takiego znaczenia. Pokonujemy ja szybciej niż niejedni przejeżdżają przez centrum. No i nie stoimy w korach :)

Rada dla innych: jeżeli szukacie swojego miejsca na ziemi dalej za miastem, a pracujecie w mieście – patrzcie gdzie się najmniej korkuje, a zaoszczędzicie sobie kłopotu i ułatwicie życie.

A więc, pomimo nienajlepszej sytuacji finansowej, bez żadnych oszczędności i oboje mając pracę w „wolnym zawodzie” podejmujemy w trzy dni decyzję (to było jakieś szaleństwo!), ze opuszczamy wynajmowane mieszkanie, i zadłużając się (do dziś nie wiem jak nam się to udało :)) - kupujemy naszą wieś. Mały remont, trzy tygodnie, i przy wybitych dziurach na okna, turystycznym kocherze i mokrych gipsach wprowadzamy się.

Plan: mieszkamy rok.

Potem miało być standardowo i łatwo. Rozbudowujemy domek o poddasze użytkowe, i kawałek domu z tyłu w stanie surowym zamkniętym. Tak był plan. Ale życie potoczyło się inaczej. Norma. Były inne priorytety.

I jak mówi stara myśl, o prowizorkach, które są najtrwalsze – z różnych względów, głównie finansowych – zatrzymaliśmy się w tym miejscu. Był rok 2003.

I tu następuje przerwa, a uchylając rąbka tajemnicy, powiem, że źle nie było. Miłość kwitnie, ogród pięknieje, jesteśmy szczęśliwi, a do starego domu się przyzwyczailiśmy. Aż w końcu…



Kangai - 21-08-2008 13:09
w ramach przerwynika przedbudowego wstawiam fotkę miejsca, w ktorym będzie stał dom? Czyz nie było uroczo?
Zapamiętajcie tę fotkę, bo teraz tam tylko piach ziemia i zgliszcza :)

http://images44.fotosik.pl/3/3c118f048f90da87m.jpg

a to domeczek, ktory stanie na naszej wsi

od wjazdu
http://images47.fotosik.pl/3/f1fc65ad40d55ba6m.jpg

i od tyłu ogrodu
http://images32.fotosik.pl/349/0b213efa7de57886m.jpg





Kangai - 22-08-2008 11:10
No dobrze, dzisiaj może nieco mnie o tym co z rozdziałów, a więcej spraw bieżących, czyli o tym, co dzieje się w tej chwili i co działo się w ostatnich dniach.

Przede wszystkim musieliśmy się wziąć za lekkie uprzątniecie terenu pod budowę. Naszym utrapieniem był korzeń od 30 metrowego drzewa, które ścięliśmy wiosną, a który znajdował się dokładnie pomiędzy starym domem i planowanym nowym. Drzewo było gigantyczne, więc korzeń też niczego sobie. No wiec zaczęły się kombinacje jak go wyciągnąć, żeby nie uszkodzić tego, co jest no i jakoś go w działki wytargać. profesjonalne firmy z miasta podliczyłyby nas tak, ze pewnie byśmy się nie pozbierali. A sami? No cóż, szanse walki szpadlem z korzeniem - ŻADNE. :cry:
Z pomocą przyszedł nam jeden z sąsiadów - Paweł. I tu podziękowania, bo człowiek – złoto.
I to jest jeszcze jedna dobra strona zamieszkania na wsi, zwłaszcza takiej fajnej jak nasza :)
Ludzie pomocni, uczynni, i pomimo ze my miastowi, i nie stamtąd, to bardzo dobrze nas przyjęli. Co przecież nie zawsze się zdarza.

W każdym razie korzeń był wielkim problemem. Nawet gdyby udało się zrobić fundamentu, to przecież ciągle mógłby odbijać, rosnąć, no i potem nie byłoby juz żadnych szans na jego wyciągniecie.
W ub. czwartek przyjechał więc sąsiad i zaczął obkopywać korzeń. Pomimo kilku godzin pracy, wykopania leju jak po bombie, niestety, okazało się, ze łychą nie zmieści się do korzenia od strony domu, wiec to trzeba zrobić RĘCZNIE. Długi weekend szanowny małżonek, zamiast leżeć do góry brzuchem, w deszczu zawierusze trzy dni rąbał fiskarsem dwa metry szerokości i o koło 1,5 metra grubości korzeń (piła nie dawała rady). A cd. akcji korzeń – z koparką, został przełożony na poniedziałek.
http://images41.fotosik.pl/3/557d5641c0affe2dm.jpg
http://images46.fotosik.pl/3/45fbc3a0b2cdc47dm.jpg
http://images26.fotosik.pl/268/7f2e4928b86ae410m.jpg
http://images46.fotosik.pl/3/087b420dbc53d310m.jpg
http://images30.fotosik.pl/268/bcfc566f0a205411m.jpg
PONIEDZIAŁEK
W samo południe (poniedziałkowe) rozpoczął się film pt. KORZEŃ II.
Zgromadził pokaźną publiczność ze wsi, i trwał w sumie prawie 6 godzin. Przerywany był wahaniem tłumu, czy w ogóle jest jeszcze na niego rada, i obmyślaniem koncepcji, co zrobić jak rada jedna się nie znajdzie. Wysadzenie odpadało. Został płacz, zgrzytanie zębów, wielki lej i księżycowy krajobraz z korzeniem w roli głównej.
Odbiór terenu budowy przez ekipę i kierownika miał się odbyć miedzy 18 a 23 sierpnia, umówieni byliśmy na środę i tak też zamówiliśmy geodetę. Więc teoretycznie zostałby nam wtorek, na jego wyciągniecie, potem wyrównanie terenu i zepchniecie mojego skalniaka, który złożony był głównie z 200 kg. kamieni :lol:

W międzyczasie jadąc do domu dostaję nagle telefon z firmy, że ekipa jednak chciałaby zacząć we wtorek, a właściwie, to już jest umówiona, i rano stawiają się u nas. Próbuję oponować, ze na placu budowy na razie trwa horror, i nie wiadomo, czy korzeń nie będzie główną atrakcją naszej budowy, ale firmy to nie zraża. W ciągu kilku minut, okazuje się, ze załatwią geodetę na wtorek, i mam się tym nie martwić.

Gorąca linia potwierdza nagle, że pomimo ogólnego zniechęcenia - korzeń został wytargany! Hurra!

Jest trochę zniszczeń od ciągniętego korzenia, ale cóż to wobec dokonania takiego cudu???? Poza tym Paweł oszczędził wszystkie nasze drzewka, widać ze urodził się w tym sprzęcie i kocha tę robotę :)
Polecam, gdyby ktoś potrzebował jego fachowej ręki. !

Szczęście było wielkie, al. trwało krótko. Korzeń wytargany,
http://images45.fotosik.pl/3/ab7734d5dfcf96c3m.jpg

ale plac budowy wygląda tak:
http://images42.fotosik.pl/3/821d600769d09af9m.jpg

A było koło godz. 18. Geodeta rano chyb aby się nie ucieszył :-?

Po krótkim odpoczynku, uderzamy więc ponownie z prośbą do sąsiada, czy może wyrównałby nam teren jeszcze dzisiaj, i rozwalił stary skalniak i poprzesuwał tonowe kamulce. Mało w to wierzyliśmy. Ale Paweł okazał się cudotwórcą!!!!
http://images27.fotosik.pl/267/06e7d280740c8923m.jpg
http://images25.fotosik.pl/267/202d7e6f213dfbaem.jpg
http://images44.fotosik.pl/3/075a60bef3ec11b6m.jpg
http://images48.fotosik.pl/3/3d9c151c311ffba1m.jpg

Oto jego dzieło. Prawie Wimbledon, nic tylko trawę siać.
http://images41.fotosik.pl/3/c7c5ec51513264f3m.jpg

Co prawda mąż przypłacił ten dzień i wieczór, ogromnym bólem głowy  Ale my – tylko dzięki Pawłowi - byliśmy gotowi na wtorkowy poranek.

WTOREK

Mieliśmy zacząć od 9.30, ale kierownikowi pod Radomskiem, psuje się stacyjka. Po bojach z okolicznymi mechanikami, robią mu to od ręki – ale zamiast na 9.30 dociera na 16. Ale ekipa nie traci czasu. Rano przyjeżdżają geodeci, i robią swoje. Kierownik zdąża jeszcze na ich obecność, sprawdza czy dobrze pomierzone, obgaduje szczegóły i geodeci są wolni. Podpisujemy protokoły przejęcia budowy, oznakowuje teren, wypisuje tablicę, obgadujemy kilka istotnych dla nas i projektu szczegółów.
Mamy wrażenie, ze kierownik – sympatyczny Pan Mirek - zna się na rzeczy, i jest „detalistą”. Co nas cieszy. Mam nadzieję, ze dobrze będzie pilnował realizacji i czepiał się, gdy cos będzie nie tak. Pożywiom uwidim.

Z powodu awarii jego auta, wszystko się przesunęło o kilka godzin, wiec ekipa już dzisiaj nie zaczęła kopać, ale przyjechali się spotkać z nami kierownikiem, i obgadać szczegóły co do fundamentu i prac nad jego powstaniem.
http://images38.fotosik.pl/3/8c781360c7ac412bm.jpg
Umawiamy się, że rozpoczynają w środę koło 14. O 12.30 dostaję telefon, ze już są na miejscu, więc zwalniam się z pracy i pędzę przekraczając dozwolone prędkości – do domu.
Za chwilę przyjeżdża stal i chłopaki przywożą swój sprzęt.
Zgodnie z ustaleniami, o14 przyjeżdża koparka, sprzęt fajny – podoba się chłopakom ze wsi . Praca idzie szybko, ale wynajęty koparkowy ponoć nie daje rady zmieścić się miedzy drzewami, i miał przyjechać z mniejszą. Ale nie przyjeżdża, więc firma zmienia firmę i koparkowego, który w czwartek rano kończy robotę, żeby reszta ekipy mogła zacząć swoje prace.

Pierwszy wykopy od dużej koparki
http://images41.fotosik.pl/3/b5694df26def61cem.jpg
http://images46.fotosik.pl/3/4ba42221ae796a0bm.jpg

CZWARTEK
Ekipa stawia się zgodnie z planem, koło 7 rano. Pracuje ciężko, „wygładzając” boki po koparce – ręcznie, zaczynają robić zbrojenie, pracują do zmroku. Wychodzą z placu koło ósmej wieczorem.

Zapomniałam dopisać, ze nasz kierownik, z racji niedoczasu we wtorek, wieczorem pędził na budowę pod Warszawę. Ale firma przysyła innego kierownika z Bielska, który od środy popołudnia do teraz siedzi i pilnuje ekipy.

na koniec dnia wszystko wyglądało tak:

http://images38.fotosik.pl/3/2a27b260c921519fm.jpg

PIĄTEK
Dzisiaj, ekipa miała być o 7 i się stawiła co do minuty. Mają zrobić dziś zbrojenie, ale nie wiem czy zdaza, bo trochę tego jest, jeżeli tak to może w sobotę uda się zalać do poziomu ziemi – „zaplombować” jak to mówi Pan Wiesio – dół. :) Ale zobaczymy, niech robią wolniej, ale NAJWAŻNIEJSZE, żeby robili dobrze. :)



Kangai - 26-08-2008 13:05
Od piątku minęło parę dni, więc nadrabiam zaległości z weekendu. W piątek, robili zbrojenie, ponieważ beton był już zamówiony na ósmą rano, chłopaki musieli się uwijać. W wykopach siedział wiec tez szef ekipy. Ponieważ nadchodziły ciemności podłączyliśmy halogeny i chłopaki pracowali pod oświetleniem. Ale widać było, ze padają na pysk, więc zamówili się na 6 rano w sobotę z dokończeniem,
http://images38.fotosik.pl/5/53ea2cd85d3b0ed1m.jpg

http://images24.fotosik.pl/270/ef65487dff3ddee0m.jpg

http://images39.fotosik.pl/5/00c937037c2a81acm.jpg

Przy okazji dostało im się trochę za zrywanie niedojrzałych winogron i karmienie nimi naszych psów. Winogrona są dla nich trujące, a poza tym mogły się pogryźć, jak nas nie było i co wtedy????

W piątek w wieczorem modliliśmy się za to, żeby nie przyszły deszcze burze i wiatry, które mogłyby osunąć część wykopów, bo wtedy z lania nic. O 4 rano obudził nas rzęsisty deszcze i burza, która na szczęscie tylko zahaczyła o nasza okolicę. Rano, gdy przyjechała ekipa, nie padało, ale zaraz potem… zaczęło… Na szczęście deszcz był „prosty” i nie ulewny, nie narobił szkód, i do przyjazdu betonu się wypogodziło. O 7 rano pojawił się też ktoś z firmy wykonawczej, ale uciekł, ze nawet nie zdążylismy zamienić słowa.

W sobotę od rano dokończyli wiązanie, około 8,30 pojawiła się pierwsza grucha, i zaczęło się wieeeelkie lanie i… hałas, który potrwał do około 15. W same wykopy (a mówiłam, zeby zrobić szalunki, to byłoby taniej, ale im się nie chciało, to mają) - poszło bodaj 26 m3 betonu B-15. Trzy gruchy z pompą i rękawem i jedna z korytem na koniec.

http://images23.fotosik.pl/268/402985ee74c4625dm.jpg

http://images30.fotosik.pl/269/2266dddc1a76347dm.jpg

http://images35.fotosik.pl/5/0735096809da3bfcm.jpg

http://images47.fotosik.pl/5/f8ab643a0c0ea53dm.jpg

http://images26.fotosik.pl/269/ee3cac335e56e49dm.jpg

Koło 16 było już po zabawie, drobne porządki i dzień odpoczynku.
No i mam nadzieję, ze na następne lanie betonu chłopaki będą mieli swoje gumowce.

Poniedziałek upłynął ekipie pod znakiem lekkiego sprzątania. Został w większości uprzątniety piach i ziemia które znajdowały się pomiedzy fundamentami. A nam pod znakiem gorącej linii z firmą. Co z rurami do wody i kanalizacji i parę ważnych ustaleń w kwestii ekipy od konstrukcji szkieletu.

http://images46.fotosik.pl/5/796ebe37020afe9fm.jpg

http://images25.fotosik.pl/268/b5075507a97b7277m.jpg

WTOREK
Dzisiaj ma być szalowanie. Ciekawe czy chłopaki złapią dobrze poziomy i kąty, bo teraz u nas niby płaski jak patelnia, ale delikatnie nachylony w dół i bok, wiec wróżę zdenerwowanie przy tej czesci robót. :)

Przy okazji pozdrawiam grupkę czytelników dziennika, którzy śledzą poczynania naszego generalnego wykonawcy, a grupka ta rośnie nam z każdym dniem. Jest nasz już 10!
Poważnie :)



Kangai - 29-08-2008 12:05
No, i chyba jestem Kasandra, bo wywróżyłam, ze właśnie przy tym punkcie zaczną się jakieś - nom-omen – schody :) Co wystawiło na pierwszą poważną próbę nas i naszego wykonawcę. A przy okazji znerwicowało co poniektórych

Ale od początku.
Tak jak zapowiadałam chłopaki zaczęli we WTOREK szalować. Po uprzątnięciu już wszystko wyglądało całkiem fajnie i już cos zaczynało mieć jakiś zarys.

http://images29.fotosik.pl/270/63b0858ed34e6e3em.jpg
http://images32.fotosik.pl/352/c00f703a7d0acf3am.jpg
http://images41.fotosik.pl/6/10a44c8ab83a015cm.jpg

Sznureczki układały się w piękne linie, a wokół pachniało drewnem od świeżych równiutkich szalunków. Na miejscu był juz tez Pan Wiesio, który wydawał się zadowolony z przebiegu prac, wiec byliśmy spokojni o front robót.

Az tu nagle, gdy chłopaki wieczorem odjeżdżają spod bramy dzwoni Pan Mirek do szefa robót, ze szalunek jest za wysoki i ze muszą go o połowę obciąć.
Chłopaki zmieszani, bo przecież robią zgodnie z wytycznymi geodezyjnymi i projektem, no i narobili się, a tu teraz okazuje się, ze wszystko od początku.
Trochę zgłupieliśmy, wiec telefon przejął mąż, i spróbował dowiedzieć, w czym jest problem.
No wiec chodzi o to, ze w umowie stoi, że fundament po wyjściu z ziemi ma być na wysokość maks. 30 cm. (Przyszedł tez mej, bo wcześniej wysyłałam kierownikowi zdjęcia z dotychczasowej pracy ekipy) - podobnej treści. No, a tu u nas szalunek jest wyżej.

Dziwne było to dla nas, bo odbierając prace geodetów - a na punkt zero zwracał szczególną uwagę, i nakazał im to bezwzględnie zrobić - nie stanowił on żadnego problemu. Punkt zero i różnica w poziomie była oczywista, i widoczna. Wtedy nikt nie zarządził, żeby cos zmieniać, wiec prace ruszyły. Dla nas to prawie płasko, ale jak widać prawie robi wielką różnicę. :)

I tu nagle, po tygodniu okazuje się, ze jest za wysoko, bo zgodnie z umową w standardzie może być maksymalnie 30 cm, a jak chcemy więcej to trzeba będzie dopłacić.
No więc mąż tłumaczy, ze zakres robót maja od początku, ze to nie my powinniśmy tego pilnować, nie my powinniśmy o tym poinformować i pilnować ekipę, która teraz miałaby robić wszystko od nowa, i ze to są dodatkowe koszty, porównywalne z dosypaniem tam , gdzie jest spadek. No i co będzie jak zrobimy tak, ze w maksymalnym punkcie będzie 30 cm to w minimalnym będzie 10 cm? I tez będzie niezgodnie z umową, no a czy odbiór techniczny odbierze dom posadowiony prawie na ziemi?

Stanęło wiec na tym, ze Pan Mirek wpadnie w środę sprawdzić jak to rzeczywiście wygląda, bo może nie Az tak źle. (w tym czasie ja nie śpię, a kilka innych osób które śledzą meblowo nasze postępy - obgryza paznokcie). Ekipa wkurzona, bo się narobili, a teraz nie dość, że ma być rozebrane, dzień w plecy, to w sumie niezgodnie z poziomem zero. No, ale ostatecznie kierownik decyduje, ze maja robić dalej, a w środę będziemy rozmawiać.

Żeby nie było, ze chcemy naciągnąć firmę, to muszę nadmienić, ze według tej samej umowy firma miała zrobić zbrojenie „wg. projektu”. Przy okazji spotkania z wykonawcami fundamentu w pierwszy dzień okazało się, ze nasz projekt zakłada mocne podwójne zbrojenie, (projekt kupiony z pracowni, która jest partnerem firmy i jest polecana przez firmę na jej stronie).

Chcąc zrobić firmie „na rękę” rozważyliśmy więc możliwość zrezygnowania z podwójnego zbrojenia, na rzecz pojedynczego. Szybciej (a tym samym maja większość możliwość wyrobienia się w czasie, większy zapas), mniej roboty, taniej dla firmy. Więc w sytuacji, kiedy my idziemy na ustępstwo z takiej strony, wydawało nam się, ze jest lekką przesadą żądać od nas dopłaty, gdy wyszło, że jest nierówność w terenie (o której po pomiarach przecież było wiadomo, ale rozpoczęto prace) i musi pójść tam trochę więcej piachu i pewnie i może ze 3 m3 betonu więcej.

W środę rano jeszcze skontaktowaliśmy się z Bielskiem, i usłyszeliśmy żeby się nie martwic, bo sprawa jest rozwiązywalna i będzie dobrze, wiec koło 16 zjechaliśmy się na budowę prawie wszyscy: ekipa szalowała, Pan Mirek mierzył, Pan Wiesio wyskoczył cos zjeść i za chwilę miał wrócić, no i my.

http://images41.fotosik.pl/6/0f0fc29d3235f362m.jpg
http://images30.fotosik.pl/270/22653970aaaf73dcm.jpg
http://images41.fotosik.pl/6/abb0763a18ddd617m.jpg

Dokładny kierownik pomierzył wszystkie możliwe długości, wysokości, kąty i wyglądało na to, ze jest ok.
Po czy przeszliśmy do kwestii protokołu odbioru pierwszej części prac, i no rozmowy o ewentualnych uwagach.
Widać było, ze niezręcznie mu jakoś zacząć, wiec zaczęliśmy my, o tym wszystkim, co napisałam powyżej: że to trochę nie nasz problem, ze ktoś odebrał ten pomiar i nie miał uwag, ze nikt nie uprzedził ekipy, ze maja robić inaczej, no i ze uważamy, ze żądanie dopłaty w momencie kiedy my pomogliśmy zaoszczędzić firmie czas, kasę dla ekipy i stal, jest nieco nie na miejscu, bo koszt tej różnicy jest w sumie bardzo podobny, a doliczając czas rozbiórki części szalunku, może i większy. No i ostatni argument, ze w momencie, jeżeli firma chce się trzymać umowy, to my tez się jej trzymamy, czyli zgadzamy się na 25-30 cm, ale robimy drugie zbrojenie.

Pan Mirek – widać zmieszany, i że trudno mu w tej roli wyglądał na takiego, ze rzeczywiście o tym zapomniał, i powiedział, ze oczywiście, w takiej sytuacji, nie ma w ogóle sprawy, bo jest to oczywiste i zgadza się z nami!
Temat został wiec definitywnie zamknięty, protokół bez uwag. Odetchnęliśmy my, ekipa, i Pan Mirek wyraźnie też.

Domyślam się, ze problem powstał w momencie jak się okazało, ze w ziemie poszło trochę więcej betonu, niż było to przewidziane, myślę, ze więcej niż przypuszczali, ale z drugiej strony, czy to nasza wina, ze koparkowy poszalał? Z drugiej strony mąż tłumaczył, ze cześć materiałów budowlanych typu wełna staniały od wiosny, więc i tak zarobią na nas więcej niż zakładali, wiec mogliby sobie odpuścić cos, co kosztuje więcej, w dodatku wcale nie z naszej winy.

Jeżeli środa była dniem trudnym, o tyle czwartek był baaardzo miły dla oka inwestora :)
W czwartek rano chłopaki stawili się o 6 rano, zaraz po tym przyjechał Pan Wiesław, i nie tylko nadzorował i mierzyl, ale i sam tyrał i zbijał pomagając chłopakom.

http://images33.fotosik.pl/357/ff4a445a4fd52c2bm.jpg
http://images34.fotosik.pl/352/12c5bf6a2e7b9f5fm.jpg

Beton miał być o 11, wiec musieli się sprężać. Ostatnie dobitki, miary i pomiary, i można było lać.

Ja latałam od sądu (wpis do hipoteki i parę stówek znowu w plecy) do banku, ale w międzyczasie okazało się, ze mamy na budowie niezapowiedzianą wizytę kontrolną z biura w Bielsku.

Nie wiedzieli, ze mam urlop, wiec się na mnie natknęli. Porozmawialiśmy jeszcze chwilę o paru szczegółach, pośmialiśmy się z mojego wścibstwa i wszędobylskiego sprawdzania i kontrolowania ich firmy i tego, ze chyba do końca nie wierzę, ze ten dom stanie, aż on naprawdę powstanie, ale ogólnie byli chyba zadowoleni z postępu prac i ekipy. Ja też, bo do tej pory nie narzekaliśmy na kontakty z firmą, wręcz były – sielskie jak na kontakty inwestor-wykonawca, a wszelkie sprawy przed budową rozwiązywane były pozytywnie dla nas, my też staramy się nie utrudniać pracy firmy (no może poza seriami moich telefonów z zapytaniem, czy firma jeszcze istnieje i nie ingerować dopóki sprawa nie wydaje się wątpliwa, więc chciałabym, żeby tak pozostało do końca. Chociaż to wbrew mojej nerwowej, ale i wesołej naturze, postępuję ze złotą zasadą Pana Wiesława, że każdemu trzeba dać drugą szansę, pod warunkiem, ze jest oczywiście szansa na to żeby cos jeszcze zmienić :) No i okazało się na zywo, ze sprawy nie ma, wiec jesteśmy zadowoleni.

To co nas mocno zaniepokoiło, to fakt, ze w środę chłopaki z ekipy stwierdzili, że oni robią jeszcze tylko ściany fundamentowe. Okazało się, ze Nordhome obiecał im, że będa stawiać tez resztę domu! Jak to usłyszelismy to natychmiast interweniowalismy w firmie i ukręcilismy sprawie łeb.
A oni, myślę, ze trochę się obrazili na firmę, bo mieli chetkę, aby robić resztę rzeczy w domu, iokazało się, ze tego robić nie będą. Wiec chyba nie chcieli tez zasypywać, zagęszczać, wpuszczać rur i wylewać płyty. Ale już wczoraj potwierdzili ze to oni będą robić dalej az do płyty, i ze zobaczymy się za tydzień znowu, jak skończą ściany fundamentowe na innej budowie.

Wiem, ze ekipa tez zadowolona z firmy, bo trochę sami mówili, a trochę podpytałam ich tez na okoliczność rozliczeń z firmą (oczywiście nie kwot, tylko ogólnie), i wygląda na to ze są bardzo zadowoleni, i z umowy, i warunków początkowych i rozliczeń potem na bieżąco w trakcie budowy. To mnie cieszy, bo płatności prowadzone dobrze dalej podwykonawcom to istotna informacja o kondycji firmy. No i zadowolona ekipa dzisiaj pojechała na kolejną budowę, to tez o czymś świadczy.

Na fali paniki w środę dołożył się Pan z biura geodezyjnego, który załatwiła firma, ze nadal nie mają wpłaty za pomiar. A dopóki nie ma wpłaty - nie ma wpisu, a dopóki nie ma wpisu - nie ma dalszych wpisów, wiec tez byłam wściekła. Ale w czwartek rano okazało się, ze było zamieszanie z fakturami, ze wysyłali ja na adres firmy pisany przez T, i ciągle im wracało, a firma czekała na fakturę. W czwartek przy mnie geodeta dzwonił do pana Tadeusza z przeprosinami, ze już się skapnęli w czym błąd, a dzisiaj zadzwonili do mnie, ze można przyjechać po wpis

W każdym razie wczoraj tj. w czwartek przyjechał gruchy z betonem i zaczęło się lanie do szalunków. Na koniec dnia wszystko wyglądało już tak.

http://images48.fotosik.pl/6/176f2542a04971a5m.jpg
http://images33.fotosik.pl/357/41b17f8454d1cf81m.jpg
http://images29.fotosik.pl/270/d2f4b968c290dca0m.jpg
http://images39.fotosik.pl/6/e1153b9d43ee416fm.jpg

Teraz sobie poschnie tydzień i poczeka, aż ekipa wróci z innej budowy, żeby zacząć robić resztę aż do płyty.

To co mnie wkurzyło, to to, ze facet z firmy N, która dowoziła beton z Łodzi, wyczyścił sobie gruchę tuz na naszej działce, na drodze tuż pod bramą, wylewając tam pokaźną resztkę betonu i całego syfu. Ekipa odgarnęła to trochę, i przysypała jak się dało. Ale dziadostwo nie zaschło do teraz. Mamy więc betonowe błoto po kostki na drodze, psy całe w betonie, buty tez, bo innej drogi nie ma, no i samochodami wjechać się za bardzo nie ma jak ani wyjechać. Stanowczo nie polecam. Poprzednia firma - z Poddębic, zrobiła to przed bramką z boku, co uprzątnęliśmy, no ale tez nie było tego takiej ilości.

Także my mamy kilka dni odpoczynku, po pełnym wrażeń tygodniu. Pierwszy etap – najbardziej brudny – już za nami

Aha, no i mamy już załatwiony kredyt. Teraz tylko orać na jego spłacanie…

tak sobie radzą budowlańcy: pulpit na plan :) - styropian, gwoździe, podpórka i jest!

http://images31.fotosik.pl/352/1f40612f5fb898fdm.jpg

no i pamiętna data:

http://images32.fotosik.pl/352/ffb47c7432399027m.jpg

:)



Kangai - 03-09-2008 14:08
Poprawka, chlopaki mówili ze B-20 poszło w ławy, ale na WZtce stało ze B-15.
Moze dzisiaj się dowiem jak było w koncu, bo... z samego rana zajechały pod dom samochody z Panem Wiesławem i ekipą od fundamentu. A bo mieli "okienko" to wpadli popracować. He fajnie. :)
Niespodziewajka. Moze jak dobrze pójdzie do konca tygodnia bedzie juz cała płyta? :)

No i miałam uzupełniac inne rzeczy, ale czasu ostatnio mam tak mało :oops: że aż mi wstyd...

Ale na prosbę Anulki zamieszczam domek i rzuty z projektu i nasze zmiany (koslawce).

domek od strony ogrodu:
http://images26.fotosik.pl/271/c563dc7a05f4bfcam.jpg

domek od strony drogi:
http://images34.fotosik.pl/354/1292d7fe96b8eef3m.jpg

Rzut domu z projektu dół:
http://images24.fotosik.pl/272/4eb4c9c3f2574caem.gif

Rzut domu z projektu góra:
http://images23.fotosik.pl/270/fa96471ec11989a9m.gif

Rzut domu dół po naszych pierwszych zmianach:
http://images44.fotosik.pl/6/1c4ca42c22cfd876m.jpg

Rzut domu góra po naszych pierwszych zmianach:
http://images38.fotosik.pl/6/8211ce543819634em.jpg

W skrócie:
na dole zlikwidowalismy okno od strony pólnocnej w kuchni, bo na całej długosci i szerokosci np. 5 metrów, domu kiedys moze dobudujemy parterowy duzy pokoj dla babci, poza tym to północna ściana, a słonce w kuchni potrzebne nam jest głównie rano, czyli na wschod jest idealnie.
Kuchnia bedzie otwarta, wiec nie martwię się o brak światła.
Natomiast - czego nie widać na moim koslawym rzucie - dodalismy drugie drzwi tarasowe. Czyli w sumie będą dwa, razem na 3,60 metra. A co jak szalec, to szaleć. Jedno to stanowczo za mało. :)
Poza tym na dole skroclismy do minimum sciankę dzielącą hol od salonu. Będzie jej tylko kawałek, ktory zakryje drzwi do lazienki. W ten sposób poszerzymy nieco optycznie saln, ktory jest szeroki ale dosyc wąski. Na moim rzucie jest tez słup po srodku, ale okazalo się, ze mozna go zamienić na podciąg, wiec tak zrobimy. Aha, pomieszczenie gospodarcze połaczylismy z kibelkiem - bedzie tam mała łazienka - taka dla gosci i na szybko (psu łapy wypłukac, czy cus). Z kibelkiem i prysznicem (murowanym, nie kabiną).
Natomiast pomieszczenie gospodarcze zrobilismy w miejscu spizarni, ale z wejsciem z zewnątrz, a nie kuchni. Tam tez doozylismy okno, co by było symetrycznie. Bedzie na zbiornik wodny, rekuperator, jakies przełączniki, i zaworki). Spiżarenkę mała zrobię pod schodami.

Natomiast na górze zmiana niewielka - jedynie połaczone ze sobą dwa pokoje te z balkonem od strony południowej - na naszą dużą sypialnio-garderobę. W drugim pokoju gabinet, ew. pokój goscinny, no i całkiem spora łazienka :)

ot cały domek :)



Kangai - 03-09-2008 14:13
Domek jest prosty jak budowa cepa.

Co do powierzchni to:

Powierzchnia CAŁKOWITA domu wraz ze ścianami po podłodze to:
68 dół
72,29 góra
co daje razem 140 metrów całkowitej powierzchni.

Powierzchnia PO PODŁODZE, odliczając ścianki, schody i inne zawadzajki to:
60 dół
55 góra
co daje razem około 115 metrów PODŁOGI

Powierzchnia UŻYTKOWA, czyli liczona „po architektowemu”, czyli w odpowiednim procencie odejmując wysokości danych skosów:
to około
60 dół
43 góra
co daje razem około 103 metrów powierzchni użytkowej.

Tu ważna uwaga! Przy wyborze projektu patrzcie na wysokości ścianek kolankowych i liczbę skosów. Jest to bardzo ważne – nie zawsze przy wycenie, bo tu firmy budujące i tam wam z reguły policzą powierzchnię całkowitą,a nie użytkową ale np. przy kredycie w banku moze być już zupełnie odwrotnie.

Jeżeli planujecie dom z poddaszem i dużą ilości załamań i skosów, to się może okazać, ze macie podłogi 250 metrów do zapłacania dla firmy wykonawczej, ale użytkowej powierzchni jest np. 130 :) i dla niektórych banków i dla rzecoznawców, własnie to ma znaczenie. :)
I pomimo tego, ze taki dach będzie cholernie drogi, to bank wam wyceni go tylko wg. powierzchni użytkowej szacując jego wartość!
Ot, rozbieżność interesów. :)



Kangai - 04-09-2008 11:32
Mamy wiec fundamencik już rozszalowany.

http://images41.fotosik.pl/7/0cf1986f02e3194cm.jpg

Wczoraj wieczorem przyjechał tez zwir do zagęszczania.

http://images33.fotosik.pl/361/e8b2e95783baed5dm.jpg

A dzisiaj chłopaki od rana zaczęli szlifować fundamencik na gładko, a potem mają zacząć ubijać tuptusiem. Szef ekipy od fundamentów powiedział tez, ze rozplantują to co jest na zewnątrz. Proszę. baaardzo mi się podoba :)



Kangai - 05-09-2008 09:14
tak więc jesteśmy już zagęszczeni

http://images50.fotosik.pl/8/165b306e00b2c486m.jpg

http://images41.fotosik.pl/8/418ecc9e585cac1fm.jpg

a między butelkami widac szerokość okien tarasowych

http://images47.fotosik.pl/8/b3a51e0c9496117cm.jpg

jeszcze dojdzie z boku rura do kominka, dzisiaj chłopaki będą rozplantowywać teren wokół fundamentów, a jutro lanie płyty, i będzie ZERO :)



Kangai - 07-09-2008 21:37
No więc mamy stan ZERO :)

chlopcy w piątek rozplantowali teren, zlikwidowali hałdy ziemii i piachu dookoła fundamentu, także spokojnie mozna go teraz obejść dookoła.

W piatek brzydsza cześc inwestorstwa :) domontowała tylko rurę (zostawione było przejscie w fundamencie), ktora bedzie szła pod kominek, tak, zeby szła pod płytą. Tak jak nakazano, ma conajmniej dwa załamania (ma u nas w sumie cztery).

W sobotę chłopaki zjechali z samego rana, bo grucha z chudziakiem miała przyjechac koło 8, ale przyjechała koło 11. Nam to nie przeszkadzało, ale gdyby zaczeli rano jak planowali, to nie robiliby tego w pełnym sloncu. Niestety, koło 11 temperatura w cieniu dochodziła juz do 30 stopni, i chłopaki zalewali sie potem rozjeżdżając beton. Masakra, nie było czym oddychać, czlowiek się nie ruszał, a się pocił...

http://images28.fotosik.pl/273/e12db47d4bf0ad91m.jpg

Po zalaniu płyty okazało się, ze w gruszce zostało jeszcze trochę betonu, ktory gdzies trzeba by było wylać na miejscu. Na szybko więc zdecydowalismy, zeby wylali tę resztkę tam gdzie bedziemy mieli tarasiki pod słupami. Czyli przy wejściu i tam gdzie bedzie taras glówny. Tam planujemy drewniane tarasy, ale przynajmniej na razie nie beda nam tam rosły "chynchy" i łatwiej sie bedzie wchodzilo dopóki nie bedą one zrobione.

Inwestor-on z pomocnikiem zebrał tez beton, który chłopaki zrzucali wyrównując płytę... i przerzucał pod taras :)

http://images26.fotosik.pl/273/a6555b7a56913495m.jpg

A po południu zostało nam juz tylko polewanie i oblewanie :) naszego STANU ZERO. Co też skrzętnie i z ochotą uczynilismy :)

http://images24.fotosik.pl/273/37f5814baf7d482em.jpg

http://images38.fotosik.pl/8/dfe8953d5d863900m.jpg

http://images25.fotosik.pl/272/5f03ffa399f22dafm.jpg

http://images43.fotosik.pl/8/d4cca054df4c4e03m.jpg



Kangai - 10-09-2008 15:29
czy ja znajdę czas, żeby uzupełnić rozdziały? niech no mnie ktoś kopnie w ...ę :)

Na parę dni mamy przerwę, plytka sobie schnie, a tymczasem wczoraj niezapowiedzianie o 8 rano przyjechał sobie Pan Wiesław... :) Jechał na inną budowę, ot, tak sobie, bo "przejeżdżał niedaleko, i pomyslał, ze wpadnie zobaczyć jak tam roboty poszły".
Popatrzył, poklepał. Znaczy się będzie dobrze. :)

W piątek późnym popołudniem, mamy spotkanie z przedstawicielami Nordhome. Zaproponowali nam pewne zmiany i je rozważamy, no ale napisze wiecej moze po spotkaniu, bo chicelibysmy dopytac o szczegóły, zanim podejmiemy ostateczną decyzję w jedną lub drugą stronę.
Dla czytaczy-zastanwiaczy :) Zaznaczam - nic strasznego się nie dzieje, a propozycja jest chyba warta rozwagi dla nas, stąd chwilowa przerwa :)
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • ewagotuje.htw.pl



  • Strona 1 z 7 • Wyszukano 121 wypowiedzi • 1, 2, 3, 4, 5, 6, 7